piątek, 30 listopada 2012

Środa z mżawką, ale spacer był :)

Szlaki spacerowe wiodą mnie w różne miejsca Warszawy. Wczorajszy zaprowadził na Ochotę do Parku Szczęśliwickiego. Zawsze jakoś ten park przechodziłam fragmentami, ale teraz wreszcie miałam szansę przyjrzeć mu się bliżej. 

Nie wiem, czy wielowątkowość jest domeną moich spacerowiczów, czy tych spacerów, ale zdecydowanie w każdym z nich gra ona pierwsze skrzypce. Może zrobię zakłady, czy ta tendencja się utrzyma ;) 

I nie inaczej było z wczorajszym (a właściwie to już przedwczorajszym) spacerem. D. spotkałam po raz pierwszy w życiu i byłam ciekawa, co to jest za osoba. Z maili wynikało, że bardzo aktywna oraz w momencie zmiany zawodowej. I nie pomyliłam się. Moja współspacerowiczka okazała się być kobietą z werwą i zdecydowaniem. Nie jedna osoba mogłaby się uczyć od niej konsekwencji. 

W naszej rozmowie przewijały się zdecydowanie wątki zawodowe. Najpierw rozmawiałyśmy o tym, jak osoby rekrutujące traktują kandydatów i że niestety dość powszechne jest nieudzielanie informacji zwrotnej po rozmowie. D. mówiła też o swoich ostatnich doświadczeniach z rozmów rekrutacyjnych i jak trudno jest odnaleźć się na rynku, kiedy ostatni raz szukało się pracy ponad 10 lat temu.

Z przyjemnością i z podziwem słuchałam, jak mówiła o swoich refleksjach i wyzwaniach menedżerki  odnośnie prowadzenia rekrutacji. Oj chciałabym, żeby nie jeden menedżer/menedżerka potrafili spojrzeć w taki sposób na siebie i dokonywać takich autorefleksji. Zgodziłyśmy się obie, że jak nie ma "chemii" w trakcie rozmowy rekrutacyjnej, to wiadomo, że nic z tego nie będzie. D. przyznała mi rację, że bardzo ważne jest dopasowanie pracownika do kultury organizacyjnej. W przeciwnym razie za +/- 3 m-ce trzeba będzie szukać kogoś nowego ;) 

Na koniec D. poprosiła mnie o wskazówki w związku z nową pracą i zadaniami, które ją czekają. Myślę, że poradzi sobie z nowymi obowiązkami śpiewająco, a pracodawca będzie z niej bardzo zadowolony.

Zapytałam się D., czy chce, żebym o czymś napisała na blog. A ona powiedziała: "Napisz, że spacer z Tobą to bardzo energetyczne spotkanie i szkoda, że tak krótko, bo się wszystkiego nie da obgadać". :)

D. bardzo Tobie dziękuję za ten środowy spacer i życzę, żebyś w nowej pracy się realizowała i robiła, to co lubisz :) 


czwartek, 29 listopada 2012

Reportaż :)

Kto nie słyszał jeszcze, to zapraszam:)
 http://www.polskieradio.pl/80/998/Artykul/734469,30-dni-spaceru-Dorota-BonieckaGorny

Mokotowskie spacery czyli wtorek na polach


Wczorajszy poranek spędziłam z bardzo sympatycznym mężczyzną na Polach Mokotowskich. M. był drugim mężczyzną, w dodatku nieznajomym, który odważył się na spacer w ramach mojego projektu. Tym razem spacer wiódł przez Pola Mokotowskie w różnych kierunkach, żeby zakończyć się przy przystanku  na ul. Żwirki i Wigury.

Mój spacerowicz okazał się mężczyzną z kolorową parasolką J Tak, tak pogoda postanowiła dodać nam bonus w postaci lekkiego deszczu i kiedy spotkałam się z M., to trzymał on właśnie taką parasolkę w ręce.
M. to osoba, która twardo stąpa po ziemi i mówi, że „wie, jakie to życie jest”. 3 lata temu przeniósł się do Warszawy wraz z rodziną i na razie tutaj jest. W tym momencie znajduje się na pewnego rodzaju rozdrożu zawodowym, a może i życiowym. Zastanawia się, co dalej jeszcze z tym życiem można zrobić. Także w trakcie naszego spaceru dużo rozmawialiśmy o zmianie. M. był ciekaw, czy w jego wieku zmiana jest  w ogóle możliwa, a jeżeli już, to jak się do niej przygotować. Zaskoczył mnie pozytywnie tym, z jaką uwagą słuchał tego, co mówiłam i od razu przekładał to na swoją rzeczywistość oraz szukał konkretnych przykładów.
   
Dużo rozmawialiśmy o tym, co znaczy sukces i kto go odnosi oraz kiedy możemy coś uznać za sukces. Mieliśmy np. odrębne zdania co do fenomenu Harrego Potter’a ;) Ale też doszliśmy do tego, że sukces to jest kwestia pomysłu i odpowiedniego czasu, okoliczności.  Zastanawialiśmy się też nad tym, co można zrobić, kiedy z początku wydaje się nam, że niewiele można. Ja jestem zdecydowaną przeciwniczką zwrotu „to się nie da”, a M. twierdzi, że w niektórych sprawach już się nic nie da zrobić. 

Ciekawa, bardzo ciekawa to była rozmowa. Wątki zawodowe i osobiste przeplatały się w trakcie naszej rozmowy. Skończyliśmy spacer rozmawiając o komunikacji, szczególnie o komunikacji w związkach. Śmialiśmy się z tego, jak często kobiety komunikują inaczej niż mężczyźni te same tematy. M. miał bardzo trafne spostrzeżenia w tym temacie. Ja natomiast przedstawiłam mu koncepcję Porozumienia bez przemocy M. Rosenberga, która go zaciekawiła. M. przyznał, że coś w tym musi być i że słuchanie to jeden z fundamentów dobrej komunikacji.

Nawet nie zauważyliśmy, jak 30 min przeleciało jak z bicza strzelił i pora było zakończyć nasz spacer.

M. bardzo dziękuję Tobie za ożywioną, poranną dyskusję i ciekawą wielowątkowość. I życzę Tobie zmiany, takiej jakiej chcesz i potrzebujesz. 

Spełniajcie marzenia....czyli spacer poniedziałkowy

Jest 20.15 poniedziałek. Moja dzisiejsza spacerowiczka już czeka na mnie na rogu Ogrodowej i Żelaznej. Z A. poznałyśmy się w czasie Euro 2012, ale poza spotkaniami w trakcie meczów, nigdy w sumie nie miałyśmy okazji porozmawiać o tym co obie robimy i czym się zajmujemy. Więc czuję się tak, jakbym szła na spacer z nieznaną mi osobą. Jak się okazało moja spacerowiczka odkryła tego wieczoru przede mną wiele nieznanych światów np. świat fotografii mody.

Nasze spacerowe ścieżki tym razem wiodły przez ulice Śródmieścia Warszawy. Zaczynamy iść Żelazną. W okolicach Grzybowskiej już wiem, że A. chce być dla siebie sama "sterem, żeglarzem i okrętem", że prace, które chce wykonywać mają być twórcze, a nie odtwórcze. Zaskakuje mnie informacją, że chciała iść do szkoły aktorskiej, ale ostatecznie tak najbardziej myślała o byciu operatorem. Słucham z podziwem o tym wszystkim, o nastoletnich marzeniach i wyborach już dorosłych.

Wchodząc już na Marszałkowską, okazuje się, że mamy pasję do tego samego języka- włoskiego :) Uwielbiamy go za melodykę i energię w słowach. I nawet nie wiem kiedy od języków przechodzimy do marzeń. A. zaczyna mówić o swoich marzeniach i o tym, co tak naprawdę chciałaby robić. Patrzę uważnie w jej oczy i już wiem, że to jest to co powinna robić :) Nawet jeżeli inni będą się pukać w czoło i mówić, że to chore. A wierzcie mi , że chore nie jest i A. ma szanse na duży sukces :) 

Już w okolicy metra Świętokrzyska rozmawiamy długo o tym, że lęk przed porażką może hamować nas przed działaniem. Mówię do A, że jeżeli nawet nie damy sobie szansy, żeby sprawdzić siebie w działaniu, to nigdy się nie dowiemy, czy mogliśmy odnieść sukces czy porażkę. A. przyznaje mi rację. Rozmawiamy dalej o tym, że niepotrzebnie martwimy się na zapas, bo tak naprawdę "90% rzeczy, o które się martwimy, nigdy się nie zdarza" (Dale Carnegie) 

Kończąc już nasz spacer odprowadzam A. do metra Centrum. Mówię na koniec, że czekam, żeby za 5 lat usłyszeć o niej w Italii :) I wierzę, że tak się właśnie stanie. 
A. - Bardzo Tobie dziękuję za odkrycie mi nowych światów, okazanie zaufania i dostęp do swojego świata  oraz transfer myśli, dobrej energii. I pamiętaj proszę, że "Każda najdłuższa podróż zaczyna się od pierwszego kroku" (Konfucjusz).

Po tym poniedziałkowym spacerze, kołacze mi się taka refleksja i nie daje mi spokoju. A tak konkretnie to chcę wystąpić z takim apelem do rodziców obecnych & przyszłych:
Pozwólcie swoim dzieciom realizować ich pasje i marzenia. Pozwólcie im też pracować tak, jak oni chcą, a nie kierując się własnymi potrzebami, pomysłami. Myślę, że wasze dzieci będą wtedy ludźmi spełnionymi :) 



środa, 28 listopada 2012

Reportaż

Już jutro po godzinie 18.10 w radiowej Trójce będzie reportaż o moim projekcie. Zapraszam do słuchania :)

wtorek, 27 listopada 2012

Niedziela na....Filtrowej

Tak wiem.Wiem, że mam  lekki poślizg z relacjami ze spacerów ;) Dlatego już szybko siadam nad klawiaturą, żeby Wam coś niecoś powiedzieć o tych ostatnich dwóch.

A wierzcie mi, że jest o czym :) 

Zaskakują i zadziwiają mnie te spotkania w przestrzeni spacerowej. Powodują jakąś energię, która otwiera i zapraszam do rozmowy. Do rozmowy o wszystkim, o tym co ważne, o tym co inspiruje i co w danej chwili jest dla nas ważne. To fantastyczne rozmowy o życiu z perspektywy 16 (już) osób :) Te spacery uświadamiają mi, że mimo całej elektronizacji naszego życia, nadal mamy ogromną potrzebę spotkania z człowiekiem w realu i rozmowy na każdy temat.

Oj coś się lekko nostalgicznie zrobiło. Święta idą czy co? ;) Chyba tak, bo na niedzielnym spacerze było dla mnie świątecznie, gdyż dostałam "prezent" w postaci bardzo fajnej spacerowiczki. Jak się okazało z A. poznałam się ponad 3 lata temu, na szkoleniu, które prowadziłam. Ale od tamtej pory nie miałyśmy ze sobą żadnego kontaktu i nawet nie skojarzyłam, że się znamy, kiedy A. zapisywała się na spacer. Także radość była obustronna, a przy okazji okazało się, że mamy wspólną znajomą :) Zawsze mówię, że świat jest metr na metr ;)
Spacer rozpoczął się wieczorową porą. Tym razem ruszyłam z moją spacerowiczką uliczkami wokół ul.Filtrowej -ulicy łączącej Śródmieście z Ochotą. Filtrowa i uliczki dookoła niej są małe, z pięknymi mini pałacykami i kamieniczkami. Przed wojną powstały tu osiedla stylizowane na pałacyki barokowe i klasycystyczne. Jednak w trakcie wojny sporo z nich zniszczono. Więcej info o ulicy tutaj. Włóczyłyśmy się między tymi budynkami, co i rusz zauważając jakieś perełki architektoniczne, albo pięknie wijące się dzikie wino, bądź też ciekawe rozwiązania architektoniczne.A. pokazała mi dom, w którym mieszkał Kapuściński, ja jej z kolei dom z ciekawym pomysłem na kuchnię. A cały czas trwała rozmowa i różne tematy pojawiały się w trakcie niej.

A. to kobieta z  niesamowitą energią i apetytem na życie. Lubi działać i rozwijać samą siebie w wielu dziedzinach. Jest świadomą siebie kobietą. Cudowanie opowiada różnorodne historie i ma niebanalne poczucie humoru. Ubawiłam się zacnie, kiedy opowiadała mi, jak to zapisywała się na spacer do mnie. Najpierw informację o projekcie wyrzuciła do kosza. Potem jednak, myśląc o ostatnim szkoleniu na którym była i słyszała tam, że "trzeba wychodzić ze swoich tunelów" (czyt. zmieniać utarte ścieżki), postanowiła jednak umówić się na spacer :) Śmiałyśmy się z tego głośno!!!

Radość gościła przez cały czas naszego spaceru, mimo, że w jego trakcie zaczął  padać deszcz. To był pierwszy spacer od 12 listopada, w trakcie którego aura postanowił wreszcie wypuścić coś z góry ;) Nam to jednak zupełnie nie przeszkadzało. Wciągnęłyśmy kaptury na głowę i szłyśmy dalej.

Wspominałyśmy własne studenckie czasy i zdecydowanie się zgodziłyśmy z tym, że człowiek ma wtedy fantazję iście ułańską ;) hihihi A. zastanawiała się jak to będzie z jej córką w tym wieku. Bo jak sobie pomyśli o swoich pomysłach wtedy to, aż strach się bać ;)

Bardzo zacny był ten niedzielny spacer. Dziękuję Tobie A. za tą pięknę i energetyczną wymianę myśli oraz zostawienie we mnie mnóstwa radości :)
A. prosiła mnie, żebym napisała tutaj, że chce, aby był pokój w Strefie Ghazy.

Dla Was jeszcze parę fotek ze spaceru:


















Z lekka nie ogarniam ;)

Tak..wiem,wiem,że czekacie na kolejne wpisy, ale ja z racji jakiegoś szturmu poniedziałkowego i innych okoliczności dookoła nie zdążyłam zebrać myśli. I stąd brak relacji z niedzielnego i poniedziałkowego spaceru.
Obiecuję poprawę:) 

A na razie Dobrej nocy!

poniedziałek, 26 listopada 2012

Podróże sentymentalne czyli sobota w Toruniu


Kiedy jakieś dwadzieścia parę lat temu moja ciotka przyjeżdżała do miasta rodzinnego i mówiła, że odbywa podróż sentymentalną, to bardzo mnie to określenie bawiło i wydawało mi się strasznie pretensjonalne ;) Ale kiedy wczoraj spacerowałam z M. , moją sobotnią spacerowiczką, po Toruniu w miejscach, które nam się kojarzą z okresu studenckiego, to coś ściskało za serce i wspomnienia wracały jak żywe. A powodem tego wszystkiego było 15-lecie stowarzyszenia, w którym obie działałyśmy w trakcie studiów.

Toruń przywitał nas mżawką i wilgotnym powietrzem, a wieczorem mgłą niczym z powieści grozy. Jednak pogoda była w sam raz na spacer. Toteż ruszyłyśmy z Żeglarskiej, zaczynając od zwiedzenia sklepu z piernikami- polecam szczególnie piernik z praliną :) Potem już koło pomnika Kopernika i ratusza, następnie  kawałkiem Szerokiej, żeby dotrzeć na Rynek Nowomiejski. Stamtąd bocznymi uliczkami koło Teatru Baj Pomorski i schodząc murami obronnymi wzdłuż Wisły, aż do Krzywej Wieży i następnie Rabiańską z powrotem pod ratusz. 

Z M. znamy się już ponad 10 lat. Jak się okazało chodziłyśmy do jednej podstawówki, ale poznałyśmy się dopiero na studiach J Mamy wiele wspólnych, studenckich wspomnień, a także już z życia „po” nim. Cenię ją ogromnie za szczerość i mówienie prosto z mostu. Lubię też jej poczucie humoru i energię do działania. Mega pozytyw i kobieta, która kipi energią. Niektórzy mówią o niej „diabeł tasmański” ;)  Swego czasu, to mogła nie schodzić z parkietu przez całą noc ;) Dorobiłyśmy się w ciągu tych lat znajomości pewnych „rytuałów pociągowych” i wielkanocnych, wspólnych wspomnień i podróży, a także różnorodnych zabawnych perypetii ;) Z M. się człowiek nigdy nie nudzi.

Okazało się w trakcie spaceru, że moja pamięć jest naprawdę niezła i z mroków wydawałoby się niepamięci, udało mi się wydobywać co i rusz jakieś hity ;) Wiele miejsc na naszej trasie obdarzyłyśmy ciekawymi anegdotami, które wywoływały uśmiech na naszych twarzach np.:  " A pamiętasz jak w Misiu sie tańczyło na stołach?"  albo "Jak była strzelanina w sądzie?” albo imprezę w trakcie której wyniósł ktoś drzwi i już się nigdy nie znalazły;) Taa…Człowiek za czasów studenckich to miał naprawdę ułańską fantazję ;)

Za chwilę M. zostanie mamą i dużo się zmieni. Nie zmienią się na pewno nasze wspomnienia i to, że w organizacji w której działałyśmy obie, nauczyłyśmy się bardzo wiele i miałyśmy szczęście trafić na wspaniałych ludzi.
Miałyśmy taką refleksję, że chciało nam się działać i robić coś, tylko dlatego, że chcieliśmy, a nie po coś. I to było piękne!!!!

Dziękuję bardzo Tobie M. za ten wczorajszy, ogromnie wzruszający spacer, ale też za te wszystkie lata naszej „zacnej” znajomości J i wszystkie wspólne chwile.

A dla Was fotki z wczorajszej podróży sentymentalnej :





niedziela, 25 listopada 2012

Jutrzejszy termin wolny

Uwaga,uwaga!

Termin jutrzejszy 26.11 właśnie został do obsadzenia  w godz.11.00-17.00 albo po 20.00

Kto chętny? Piszcie na mail proszę :)

sobota, 24 listopada 2012

Zmiana,zmiana,zmiana....


Uwaga uwaga, zanim jeszcze dzisiejsza relacja to umieszczam małe ogłoszenie. Jutro (sobota) będzie spacer odbiegający lekko od standardów, bo przenoszę się chwilowo do Piernikowa czyli Torunia :) Podróż sentymentalna i i mam nadzieję, że zabawa jak za studenckich czasów ;) Hmmm,a może jednak nie? ;) 

Ale spacer na pewno się odbędzie i na relację liczyć możecie. Pozdrowię od Was Kopernika, a niech się chłopak ucieszy.

Dzisiejszy spacer rozpoczął się najwcześniej jak do tej pory, bo już o 8.30. Kiedy doszłam na miejsce spotkania, to przede mną pojawiła się mega kolorowa i szalenie sympatyczna osóbka. Mojej dzisiejszej spacerowiczki nie znałam wcześniej. M. okazała się bardzo ciekawą kobietą, która ma wiele talentów oraz otwartość na słuchanie drugiego człowieka. A to obecnie, mam wrażenie, cecha dość deficytowa.

Umówiłyśmy się z M., że odprowadzę ją spacerem do pracy. I po raz kolejnym w tym tygodniu trafiłam do.....Łazienek:)  Jednak dzisiaj wyglądały one bardziej nostalgicznie i mgliście, jakby w oczekiwaniu na zakopanie się pod śniegiem. 

Ruszyłyśmy raźnym krokiem i rozmowa zaczęła się toczyć, jakbyśmy znały się już bardzo długo :) Tym razem tematy z życia zawodowego przeplatały się z tematami osobistymi. Głównym motywem wszystkich tych rozmów była zmiana. Doszłyśmy do tego, że wiele osób chce zmiany, ale tylko na poziomie tzw. chcenia. Mówią, że chcą coś zmienić i na mówieniu o tym się kończy. A tymczasem zmiana oznacza działanie. 

Dyskutowałyśmy też o tym, jak czasami bywa trudno stanąć za sobą, za swoimi przekonaniami i nie dać się tzw. wielepom (wiedzą lepiej), którzy oceniają, mówią, że coś powinnaś a czegoś nie, wiedzą jak powinnaś/powinieneś przeżyć życie itp. A zmiana najczęściej wiąże się z tym, że na coś się decydujemy (stajemy za sobą i swoimi potrzebami) i tą drogą chcemy podążyć. Może to powodować całkiem spore zamieszanie w twoim dotychczasowym życiu, relacjach i czasami może być naprawdę trudno, kiedy zmiana się rozpoczyna.

Z M. czas szybko upłynął i ani się obejrzałyśmy, jak był już czas, żeby odprowadzić ją do pracy. A mogłybyśmy jeszcze rozmawiać i rozmawiać :) Zresztą temat zmiany, to temat rzeka, na co najmniej tysiące spacerów. 

Pożegnałyśmy się z M. pod drzwiami jej pracy i usłyszałam od niej wiele ciepłych słów podziękowań za ten spacer. 
M. - i ja Tobie bardzo dziękuję za radość w Twoich oczach na koniec, za ten inspirujacy czas, bardzo ciekawą wymianę myśli, spostrzeżeń, obserwacji.  

A Was chciałabym dzisiaj zostawić z dwiema takimi myślami:

  1. Każda zmiana zaczyna się od najmniejszego pierwszego kroku
  1. Sukces nie jest zdefiniowany. To co jest dla Ciebie sukcesem, to po prostu nim jest :)
Wrócę tu w niedzielę :) Miłego weekendu dla wszystkich  :)


piątek, 23 listopada 2012

Czwartkowy spacer czyli dzień z dobrą energią


Poranne spacery to jest to- dają energię na cały dzień, a  myśli, które w trakcie nich się pojawiają trwają z nami przez cały dzień. A jednocześnie ma się wrażenie, że potem dzień jest megaaaa długi. Poranne spacery to jest to!!!Polecam!!!

Dzisiaj nastąpiło „przerzucenie” w inne okolice spacerowe J Z moją spacerowiczką spotkałam się pod hotelem Sobieskim i stamtąd ruszyłyśmy trasą dookoła Filtrów. Bardzo przyjemna dla oka i dla nóg trasa do spacerowania. Po drodze można zajrzeć do Cafe Filtry, gdzie serwują pyszną kawę i obłędnie duże, smaczne kanapki.

Pogoda była już nieco chłodniejsza i wiatr z lekka zawiewał, ale nie dałyśmy się temu, dzielnie maszerując. Zresztą moja dzisiejsza spacerowiczka E. to kobieta z mnóstwem energii, więc i spacer było bardzo dynamiczny.
Na „dzień dobry” powiedziała: Wiesz, zrobimy fotkę naszych butów, ok.?Bo mi się to bardzo spodobało, jak któregoś dnia sfotografowałaś je na spacerze. Fotka oczywiście jest pstryknięta J Będzie na koniec wpisu.

E., to kobieta z  którą miałam przyjemność poznać jakieś 1,5 roku temu, na jednym ze spotkań Mistrzyń Kobiecego Biznesu.  Roztacza wokół siebie dobrą energię i chce się z nią rozmawiać na tysiące różnych tematów. Jest osobą bardzo przyjazną ludziom. Ma w sobie gen przedsiębiorczości i chce jej się działać, więc wcale się nie dziwię, że prowadzi własną firmę.

Wczorajszy nasz spacer potwierdził, że rozmowy i wymiana myśli to jest to J E. śmiała się, że zastanawiała się o czym będziemy rozmawiać, bo przecież „ Ty to wszystko opiszesz potem na blogu”. Ale nie było z tym problemu i udało nam się w trakcie spaceru poruszyć kilka ciekawych tematów związanych z relacjami między ludźmi, spotkaniami biznesowymi dla kobiet, nowymi inspiracjami dla biznesu oraz idei networkingu.
Stwierdziłyśmy, że jak się spotka człowieka, który nadaje na tej samej fali, co my , to wtedy można się fantastycznie bawić się, rozmawiać godzinami i inspirować się wzajemnie. 
Potem nasza rozmowa skierowała się w kierunku biznesu. Rozmawiałyśmy o tym, co robią firmy, żeby dać sobie wzajemną siłę na rynku i wspierać siebie, a nie tylko konkurować. E. opowiadała mi o idei tworzenia klasterów, o której usłyszała dzień wcześniej.  I właśnie rozmawiając o tym spotkaniu, poruszyłyśmy kwestię networkingu w Polsce. E. zgodziła się ze mną, że pojęcie „networkingu” zostało u nas lekko wypaczone. Obserwujemy w trakcie różnych spotkań dość osobliwe zjawisko pt. dam komuś wizytówkę i od razu przyjedzie do mnie full klientów. Ludzie, których spotykałyśmy w trkacie tzw. sesji networkingowych, stosunkowo często myślą w ten sposób i chcą czerpać tylko dla siebie, bez dawania komuś czegoś. A to nie tak, naszym zdaniem, działa prawdziwy networking.

Czas spaceru szybko się zakończył i każda z nas musiała lecieć już do swoich spraw. Ale zostawił on we mnie taką dobrą energię na cały dzień i przekonanie, że są jednak ludzie wokół, którym zależy na relacjach i na człowieku J

E. bardzo Tobie dziękuję za ten inspirujący, pogodny i energetyczny spacer i za cudowną wymianę myśli. 
 fot by E.

czwartek, 22 listopada 2012

Podróże kształcą czyli o spacerze w środę


„Podróże kształcą” słyszałam od dziecka, ale dopiero będąc dorosłą odkryłam, że podróże mają postać konkretnych ludzi spotykanych na drodze, smak zjadanych potraw w różnych miejscach, postać obrazów, które na zawsze już wyryją się w sercu. A czemu piszę o podróżach?  Bo ten motyw przewijał się w trakcie wczorajszego spaceru.

Tym razem spacer odbył się już wieczorową pora i z wiatrem wiejącym dość paskudnie. Ale to nie powstrzymało nas przed spacerowaniem, wręcz przeciwnie. Trasa tym razem wiodła Krakowskim Przedmieściem, Nowym Światem, do pl. Trzech Krzyży. Tak się wczoraj zastanawiałam, że trasy wybierane przez uczestników wiodą raczej standardowymi ścieżkami. Ale już np. w następnym tygodniu pojawi się Ochota, a w jeszcze następnym Żoliborz J

Mojej wczorajszej spacerowiczki nie znałam wcześniej, więc czekałam na spacer z duża ciekawością.  A. okazała się być bardzo interesującą osobą -archeologiem i podróżniczką. Prawie rok spędziła w Libanie, do którego wcześniej przyjeżdżała na wykopaliska. Okazało się, że zajmowałam się wykopaliskami z czasów Bizancjum. Ciekawe było usłyszeć, że „ludzie chcą odkopywać pałace i skarby, a nie zwykłe wiejskie garnki” ;) Dla mnie było to fascynujące jak opowiadała, że wydobywa nieistniejące już światy  z kawałków „skorup”.

A. z błyskiem w oku i niesamowitą energią opowiadała jak Liban z jednej strony przypomina kraj europejski, a z drugiej jak mówiła, trzeba pamiętać o tym, że jest to kraj wpływów kultury arabskiej. Ta mieszanka może okazywać się momentami wybuchowa. Z rozbawieniem opowiadała, jak to została tam któregoś razu potraktowana jak szpieg, bo według władz było podejrzane, że przyjeżdża kilka lat pod rząd tylko na wykopaliska ;) A dla niej prace archeologiczne, to frajda i ogromna satysfakcja, kiedy może coś odkryć.

A. to kobieta, która zdecydowanie nie usiedzi w miejscu. Uwielbia podróżować i teraz właśnie planuje, gdzie będzie następny kierunek podróży życiowej. Wszystko wskazuje, że będą to Włochy i Florencja czyli mój ulubiony kierunek J No, a jak Włochy, to rozmawiałyśmy o ich języku, regionach wartych odwiedzenia i kulturze. A. to osoba bardzo otwarta na świat i ludzi. Gdyby mogła mieć pracę, która te potrzeby by realizowała to myślę, że byłaby kobietą spełnioną. Czego jej z całego serca życzę.

I taki to własnie był bardzo ciekawy, wczorajszy spacer. Bardzo dziękuję Tobie A. za poświęcony czas i dodanie kolejnych ciekawych historii o ludziach, świecie. 

środa, 21 listopada 2012

Wtorek czyli spacer do potęgi n-tej


Dzień zaczął się od.....samotnego spaceru do Trójki na Myśliwiecką, gdyż autobus postanowił sobie nie przyjechać. Ale nie bójcie się, to nie był ten umówiony spacer ;) 
Jak się okazało parę minut po 9.00 czekał mnie kolejny spacer: tym razem w towarzystwie i z mikrofonem w tle. Łazienki o tej porze wyglądały zjawiskowo i aż nie chciało nam się wracać do swoich zajęć. I to jeszcze nie był "ten" ;)
Właściwy zaczął się bowiem o 11.00 czasu środkowoeuropejskiego. O nim za chwilę. Można więc powiedzieć, że dzisiaj mam na koncie 4 spacery. Poproszę o medal jakiś czy co ;)

Tym razem ścieżka spacerowa wiodła po starym Mokotowie w okolicach Łowickiej, Narbutta, Madalińskiego, Racławickiej. Dzięki spacerowi odkryłyśmy budynek, w którym kręcili film Listy do M. (http://www.youtube.com/watch?v=8F8uz428HI8). Rynna, mimo upadku z niej Tomasza Karolaka, nadal trzyma się budynku ;)
 Dla miłośników opisów przyrody i pejzażu na tym blogu, dodam, że aura była wprost stworzona do spacerowania. Słońce muskało po twarzach aż miło, a niebo miało obłędny odcień „blue”. I tyle musi za opis wystarczyć;) Nie zamierzam odbierać pucharu w kategorii „Opis przyrody & pejzażu” naszym noblistom (Reymont lub Sienkiewicz) oraz Elizie Orzeszkowej ;)

Wracając jednak do spacerów, to ten dzisiejszy miał zdecydowanie rys biznesowy w tle. Rozmowa toczyła się wokół tematu pracy w korporacji, a także świata poza nią. Ale była to też rozmowa o kobiecie, piekielnie pracowitej, z fantastycznym doświadczeniem, ale trochę jeszcze nie dającej wiary temu, że jest naprawdę niezła w tym co robi.

Moja spacerowiczka, T., okazała się być mieszkanką Wwy od zaledwie paru miesięcy i jeszcze nie wie do końca, czy zostanie tu na dłużej, czy wyruszy gdzieś w drogę. Moje przeczucie mówi mi jednak, że następny krok może być jednak poza  Wwą, a konkretniej to gdzieś zagranicą ;)
Zobaczyłam w T. energiczną, entuzjastyczną kobietę, która jest w stanie góry przenosić i lubiącą, to co robi. Miała odwagę wyjść z korporacji, żeby zobaczyć jak się pracuje gdzieś indziej i dzięki temu zdobyć fantastyczne doświadczenie.  
Zachwyciła mnie swoim podejściem do pracy jako menedżer: „60% Twoich obowiązków to praca z ludźmi, a projekty, zadania, to tylko dodatek. A i tak najważniejsza to jest ta praca z ludźmi”. Z radością w oczach opowiadała mi, że udało jej się w swoim życiu zawodowym, kilkoro osób ukształtować na obecnych menedżerów z sukcesami. Brawo!!! Rozmawiałyśmy też o tym, jak ważne jest, żeby menedżerem ustanawiać osobę, która się do tego naprawdę nadaje, a nie np. trzeba ją/go awansować.

T. prosiła, żebym napisała, że dzięki mnie zobaczyła nowy dla niej i ciekawy kawałek Warszawy. Ja chcę jeszcze dodać, że spotkałam kobietę, od której wielu menedżerów powinno się uczyć. A taka osoba to skarb dla każdej organizacji J

T. ogromnie dziękuję Tobie za ten energiczny spacer. I pamiętaj, że masz już  wszystko, żeby sięgnąć po upragniony „work level” J


poniedziałek, 19 listopada 2012

Zaczynamy nowy tydzień....

Jest poniedziałek. Bardzo piękny, jesienny początek tygodnia. I ruszam z drugim tygodniem spacerów. A co myśleliście, że odpadnę? ;) O niedoczekanie :))) 

Moja dzisiejsza spacerowiczka pokazał mi kawałek swojej Warszawy. Warszawy wokół ul.Śniadeckich, przesmykami do Nowowiejskiej, potem Lwowskiej, Koszykowej, Emilii Plater i Hożej. Ubarwiła nasz spacer ciekawymi anegdotami np. o Hance Bielickiej (która tam mieszkała) karmiącej gołębie rano w złotych kozaczkach, a wieczorem jeżdżącej limuzyną do teatru. Była też historia sklepu u Głupa, który mimo tego, że ma już kolejnych właścicieli, nadal jest  nazywany tak, jak za czasów pierwszego. 

Spacer miałam dzisiaj przyjemność  odbywać z K. Można by dużo o niej napisać, powiedzieć i to w samych superlatywach.
K. jest dla mnie promotorką życia w wersji "slow". Mówi, że na wszystko znajdzie się czas i nie ma sensu się spieszyć jak wariat. Wierzy też, że zawsze znajdzie się coś/ ktoś, jeżeli tego będziesz potrzebować w danym momencie. To kobieta, która myślę, że robiła już w życiu tysiące rzeczy, a nadal nie przestaje mnie zadziwiać pomysłami na kolejne. Zawsze wszędzie jej pełno i chyba jeszcze nigdy nie słyszałam, żeby się nudziła. A swoją drogą to ciekawe, kto za nią w ogóle nadąży ;) 
Poznałyśmy się, kiedy prowadziłam warsztaty dla kobiet mających własne firmy i rozbroiła mnie tam  stwierdzeniem: "Pierwszy biznes jest jak pierwszy naleśnik, zazwyczaj się nie udaje" ;) K. jest człowiekiem z sercem na dłoni, to co robi dla innych to wydaje jej się tak normalne i oczywiste, że "przecież każdy by tak zrobił". No rzecz w tym, że co raz mniej jest już takich "każdych". I przez to ona jest wyjątkowa. 

K. jeszcze wiele rzeczy się chce :" Jeszcze tak pożyć ze 40 lat, żeby się wszystkim nacieszyć" -to jej słowa z dzisiejszego spaceru. Ja jej na pewno tego życzę. Nasz spacer zakończyłyśmy włoską kawą na Hożej, gdzie pojawiły się historie o kwiatkach pt. Zasuszyć bonzai i Przetrzymać dracenę bez wody ;) 

Bardzo przyjemny i w wersji slow był to spacer. K. bardzo Tobie za niego dziękuję, za perełki o Warszawie oraz radość życia, którą masz w sobie. 



Ale za to niedziela...była świąteczna ;)

Weekend był, spacery też i wywiad dla radia również :) Wszystko bardzo miłe i mega energetyczne.

Aura sprzyja, mimo, że robi się coraz chłodniej. Kolejni uczestnicy spacerów dopisują i już za mną 7 spacerów. 3majcie kciuki za pogodę i za kolejnych spacerowiczów :) Wiem, jak to jest kiedy leje jak z cebra i nawet nosa nie chce się wyściubić. Że wyjściu na spacer to już nie wspomnę ;) 

Dzisiejsze "dreptanie" było zaplanowane w kierunku na Saską Kępę, ale poszłyśmy w zupełnie innym:) Jakim? Moja spacerowiczka zaproponowała: "Chodź pójdziemy poszukać oznak świąt w witrynach sklepowych. Może będą jakieś czady!!" No i tak zrobiłyśmy. Czadów jakiś nie było. Witryny były pt. "szału nie ma, d...y nie urywa" (cytując mojego kolegę), więc lekko rozczarowane porzuciłyśmy w końcu przyglądanie się im. Ale było zaskoczenie i to dla nas obu.
A. (to już 3 A. w tym tygodniu) znam już od ponad 4-ech lat. Mamy za sobą mnóstwo rozmów, szalone wyjazdy i ciekawe dyskusje. Ale dzisiaj okazało się, że jeszcze tyleeee o sobie nie wiemy. I to było coś nowego i świeżego w naszej relacji :) 

A. to kobieta z tzw. biglem i zacięciem artystycznym. Fajne pomysły to jej specjalność, a także nauka rysunku i od jakiegoś czasu wyplatanki z surowców wtórnych, z których to tworzy cudeńka. Jak sobie myślę o niej, to jest człowiekiem czynu i wszelkiej aktywności. Podróżniczka z plecakiem (w tym roku  odwiedziła Rumunię, w zeszłym Bułgarię), wielbicielka Tatr, teatru, dobrego towarzystwa i kąpieli w mazurskich jeziorach. Z nią nigdy się człowiek nie nudzi. 

Ewidentnie w naszym dzisiejszym spacerze dominowała i przewijała się Warszawa w różnych odsłonach. Spacer ostatecznie powiódł nas przez Marszałkowską, potem Nowy Świat, Browarną w dół i Tamką do góry, żeby skończyć na Ordynackiej. I był Uniwersytet Warszawki i Tyrmand w tle, Czuły Barbarzyńca, Złota Kaczka i muzeum Chopina. Dodatkowo A. odkryła przede mną nieznany mi dotąd sekret warszawski - pokazała miejsce, gdzie kiedyś w Wwie można było zlecać "pchnięcia nożem", zazwyczaj ze skutkiem śmiertelnym ;) Obecnie mieści się tam kancelaria, sklep chyba mięsny i jakieś biuro :) Mam nadzieję, że nie kontynuują działalności ;) 

W trakcie spaceru przewijały nam się różne realia życia codziennego. I kończyłam go z taką refleksją, że ludzie naprawdę mają potrzebę porozmawiania. Że chcą, aby ich ktoś wysłuchał. A przez to czasami okazuje się, że można komuś pomóc. 

A. - bardzo dziękuję Tobie za poświęcony czas, włóczęgę ulicami i różne cudowne opowieści :) 

Dla Was taki przedświąteczny prezent: fotki z ulic Wwy (oczywiście dekoracji) 






sobota, 17 listopada 2012

Jest sobota i jest spacer :))))

Zanim opowiem Wam o dzisiejszym spacerze, to trochę statystyki i informacji z "frontu":
1. Projekt to 4 x 30 bo :
  • 30 dni
  • 30 osób
  • 30 spacerów
  • 30 wpisów na blogu
2. Stosunek znajomych do nieznajomych spacerowiczów wynosi 50:50 - 15 osób, które znam i 15 osób,które dopiero poznam. I nie, żebym tak sobie układała. Po prostu zapisywałam na termin pt. kto pierwszy ten lepszy i tak wyszło.
3. 29 spacerów odbędzie się w Wwie, a jeden poza nią. Bo tak wyszło...:)
4. Już 104 osoby lubią stronę spaceru na FB.
5. Najwięcej wejść na bloga jest z Polski, potem USA,następnie Szwecja i Niemcy
6. Zdecydowaną większość spacerowiczów stanowią kobiety.

I na razie tyle informacji musi Wam wystarczyć :) W sumie mogłabym włączyć jakiś krokomierz, żeby zsumować ile kroków jakie przejdę przez te 30 dni...Ale teraz to już chyba trochę za późno, bo projekt ruszył ;)
Ok, koniec już tych dygresji, bo Wy pewnie czekacie na to, z kim dzisiaj spacerowałam i jaki był nazs szlak. 

W sumie to nasz spacer mógł nie dojść do skutku z powodu.....remontu:) Umówiłam się z moją spacerowiczką pod pomnikiem Chopina w Łazienkach, ale okazało się, że nie ma jak się tam dostać, bo właśnie go remontują ;) Jednak dałyśmy radę i bokiem znalazłyśmy wejście do Łazienek. Najpierw ruszyłyśmy dookoła pałacu na wodzie, potem włóczyłyśmy się po ścieżkach w kierunku Agrykoli, żeby ostatecznie zafundować sobie trekking pod Pałac Ujazdowski. 

Z A. znamy się jeszcze z mojej pierwszej pracy, ale ostatni raz widziałyśmy się ponad 2 lata temu. Miałam jednak wrażenie, jakby to było co najmniej wczoraj :) 
Bardzo przyjemny to był spacer, bo wróciły do nas różne wspomnienia z dzieciństwa. I nagle taka sielskość-anielskość nas ogarnęła, a jednocześnie zadziwienie, że człowiek miał jako dziecko takie pomysły, że hej i nic mu się nie stało ;))) No bo kto z Was np. skakał z dachu, bo naczytał się Mary Poppins? Albo zwisał z najwyższego szczebelka na drabinkach i niczym małpa wykonywał zwisy oraz przeskoki ku przerażeniu rodziców?  Oj pomysłów to nam nie brakowało :) Fantazję dziecięca miałyśmy naprawdę niezłą ;)))) 
Różne wspomnienia wracały, a każde z nich wywoływało lawinę śmiechu :) A. rozbroiła mnie swoim komentarzem, kiedy opowiadałam jej o wczasach z rodzicami w NRD : "Twój ojciec chyba musiał nerkę sprzedać, żebyście pojechali ;)" No na szczęście nie, wystarczyło tylko 10 lat czekania na liście u kadrowej ;) 

Nasz spacer miał też silny rys zoologiczny, gdyż co i rusz musiałyśmy się odganiać od wiewiórek i sraluchów( w słowniku j.polskiego figurują jako gołębie). Przy okazji A. uzupełniła moją wiedzę o pawiach : "jak paw stawia ogon to uciekaj, bo znaczy że jest mega wkurzony, a nie że ma ochotę błyszczeć i ustawiać się do fotki" ;)) Powinni to w Łazienkach napisać na tablicach informacyjnych dla turystów.

Lubię A. za jej nieszablonowe i z dużym poczuciem humoru podejście do życia. Umie fantastycznie opowiadać o wszystkim i ma się ochotę tego słuchać i słuchać. Rozwaliła mnie historia pt. "nie poszłam w Pradze do fryzjera, bo tam teraz modne lata 80-te i nie wiem czy bym nie wyszła na głowie z Limahlem".
A. jest też fanką podróży i zwiedzania świata. Obie jesteśmy zgodne co do tego, że należy jeździć tam, gdzie nas ciągnie, a nie tam gdzie "warto pojechać", bo wszystkie przewodniki tak mówią, albo to co jest na topie teraz w korpo ;) Okazało się, że obydwie uwielbiamy kuchnię włoską i język włoski. A. powiedziała, że zainspirowałam ją do podróży przez kraje, których kuchnię lubi. Na pewno wtedy Hiszpania i Włochy znajdą się na jej liście :) 

Kiedy zapytałam się A. czy chce, żeby coś umieści na blogu odnośnie dzisiejszego spaceru to powiedziała: "Napisz, że dla mnie to był fantastyczny spacer!"

Dla mnie również i za to A. bardzo Tobie dziękuję :))) I z dedykacją dla Ciebie to: http://www.youtube.com/watch?v=PA7xsHwRf3Q (przebój zeszłorocznych włoskich wakacji)











piątek, 16 listopada 2012

Piątkowy luz czyli spacer we mgle

Jednego dnia dostajesz breloczek,a drugiego poranną kawę :) Tak właśnie było dzisiaj. Jeżeli dalej mnie będziecie rozpieszczać, to ja mogę te spacery robić do końca życia ;) No, ale nie będę Wam tu teraz opowiadać o uciechach wszelkich, bo ważne jest to z kim miałam przyjemność pójść dzisiaj na spacer.  

Jest 9.50 kiedy zjawiam się na Mokotowie,koło Regeneracji, przy wejściu do parku Morskie Oko. Swoją drogą zawsze mnie to zastanawiało kto tak nazwał ten park? Że niby co..góry tam są? ;) Sceneria poranna przypomina Londyn   Kuby Rozpruwacza, bo wszędzie lekka mgła.
Za chwilę przychodzi sms: "Masz ochotę na kawę?" No ba :) Moja spacerowiczka czyta mi w myślach ;)  I za niedługi czas zjawia się energetyczna osóbka w czerwonej czapie,na przodzie niosąc kawę. Ruszamy spokojnie ścieżką w dół i zaczyna płynąć rozmowa....

Przechodzimy swoim tempem przez Morskie Oko i okazuje się wtedy, że to nasza wspólna znajoma spowodowała, że A. jest tu dzisiaj ze mną. Na światłach na skrzyżowaniu Gagarina z Belwederską już wiemy, że nie lubimy pracować do 22.00 i do takiego życia nie chcemy wracać. Potem nogi automatycznie kierują nas do Łazienek i rozmawiamy o odpowiedzialności za siebie, swoje wybory. Kierując się ku górze na Bagatelę dziwimy się temu, że ludzie tak pędzą i zastanawiamy się czy możliwe jest życie w swoim tempie. Wychodząc z Łazienek trafiamy na jakąś demonstrację. Nie zakłócając jej przebiegu ;), dochodzimy do pl.Unii Lubelskiej. I tutaj nasz spacer dobiega końca przy zadziwiającej kamienicy przy Marszałkowskiej 1, z bardzo fajną historią, którą opowiedziała mi A. Uśmiecham się na samą myśl o tej historii.

A. okazała się być bardzo ciekawą  i szalenie interesującą osobą. Kiedy zaczynałyśmy spacer, to już po paru minutach rozmowy wiedziałam, że spotkałam wyjątkową kobietę, w szczególnym dla niej momencie. Rozmowa z nią była pięknym rozpoczęciem dnia i okazją do celebrowania różnorodnych refleksji.

A poniżej krótka charakterystyka A. dla Was, bo wiem, że to lubicie :)

Płeć: Kobieta 

Wiek: pt. już wiem, że jestem warta tego co wiem/umiem/doświadczyłam  i dojrzały do zmian wszelkich z korzyścią dla siebie 

Co robi: jeszcze do niedawna działała aktywnie na rzecz kobiet, a teraz można powiedzieć, że szuka odpowiedniego drogowskazu

Subiektywny opis osoby: Kobieta z potrzebę niepędzenia i sentymentem do miast nad morzem. Lubiąca działać z misją i realizować wymyślone przez siebie projekty. Bez "parcia na szkło", ale odkrywająca swoją siłę i mająca  potrzebą wpływu na to, co robi. Lubiąca różne historie z ludźmi w tle, a szczególnie nt. losów rodzinnych.

...Dziękuję Tobie A. za ten dzisiejszy spacer. Szczególnie za bliskość w temacie współczesnego pędu i życia w/g siebie.

Jutro zamieszczę jakieś fotki, bo dzisiaj już nie dam rady. Pamiętajcie,że spacery są też w weekendy. Juto zaczynam o 11.00 :)

Dobrej nocy dla wszystkich!!!!











czwartek, 15 listopada 2012

Jesienna dziewczyna czyli spacer 4-ty


"Siła jest kobietą" to pierwsze co mi przychodzi do głowy po dzisiejszym spacerze. Myślę, że tyle ile potrafią kobiety, to nawet czasami sobie trudno wyobrazić. A jeżeli dodatkowo są zdeterminowane  to naprawdę osiągają rzeczy wielkie, i mało kto i co je zatrzyma. 

Moja dzisiejsza spacerowiczka dokładnie pasuje do tej definicji. To kobieta, która bierze życie w swoje ręce i ma odwagę mówić i robić to, o czym inni tylko marzą. Uwielbia życie w każdym jego przejawie i cieszy się każdą jego chwilą. Ma niesamowite pomysły i nie ma dla niej rzeczy niemożliwych. Z szeroko otwartymi ustami słuchałam opowieści o jej dokonaniach, wyborach i różnych zwrotach w życiu.
Była w tym wszystkim mądrość dojrzałej kobiety. Kobiety, która wie czego chce, bierze odpowiedzialność za swoje życie i idzie tam, gdzie chce. Ach lubię takie spotkania, gdzie na wypowiadane słowa "porusza" mi się coś w środku.  

W trakcie spaceru przewędrowałyśmy przez Park Dreszera i jego okolice. Okolice dobrze mi znane, bo kiedyś tam mieszkałam. Mam duży sentyment do tej części Mokotowa. Jesienne aura i ostre, rześkie powietrze przenosiły nas od razu w Tatry. Jak się okazało obie jesteśmy ich wielkimi fankami. Z przyjemnością opowiadałyśmy sobie o ulubionych szlakach i różnych górskich wyzwaniach. D. jest też zapaloną narciarką i po raz pierwszy wyjedzie na początku roku na narty do Włoch. Oj wiem już, że nie będzie żałować :) Co jak co ale narty w Austrii i we Włoszech to jest to, co tygrysy kochają najbardziej ;) 

Bardzo zacny to był spacer, z wieloma miłymi akcentami i taką kobiecą, pozytywną energią za co ogromnie D. dziękuję :) 

Na skutek słów D. wracałam do domu i myślałam sobie o tym, że stosunkowo niedużo ludzi ma odwagę wziąć odpowiedzialność za swoje życie i zmieniać je tak, jak chcą. Czasami niektórzy wolą narzekać, niż robić. A wy jak uważacie? 

Dziękując D. za spacer dedykuję jej piosenkę z Kabaretu Starszych Panów "Jesienna dziewczyna" 
http://www.youtube.com/watch?v=A8_9isO0h9c

A Wam zostawiam drobny foto akcent ze spaceru:


Jak się mają relacje czyli 3 dzień spacerów

Środowy spacer był tym razem spacerem z nieznajomym. Zastanawiałam się kogo spotkam, jakiego człowieka i skąd  u niego pomysł, żeby wziąć udział w moim projekcie. 
Pogoda była  wymarzona - ostre przyjemne powietrze i powoli zachodzące słońce. Start: plac na tyłach Stadionu Narodowego. Potem dookoła stadionu, żeby zakończyć przy Dw.Wileńskim. 

Mój współtowarzysz spaceru okazał się być człowiekiem renesansu, wyrażającym duże zainteresowanie ludźmi i relacjami, a także sztuką i promowaniem artystów. Okazało się, że los rzuca go po całej Polsce, a w Warszawie jest stosunkowo od niedawna. Podobało mi się jak nazwał Wwę "pępkiem gospodarczym Polski" :) 

Z przyjemnością słuchałam jak bardzo leży mu na sercu los polskich artystów i ile wysiłku wkłada w ich promocję. Robi to z potrzeby serca i pasji. Kiedy opowiadał mi o swoim magazynie internetowym, to aż oczy mu błyszczały. Lubię ludzi z pasją, a K. na pewno do nich należy.  Zależy mu na jakości zarówno w relacjach z drugim człowiekiem, jak i w biznesie. Oj jak dobrze to rozumiem... :)

Nasz spacer  zmieniał wątki od A do Z, ale był też powodem do interesującej dyskusji o odpowiedzialności społecznej, granicach kontroli i tego, czy zasady są zawsze niezmienne czy jednak "to zależy" od sytuacji. Także zacząwszy od relacji międzyludzkich, przeszliśmy przez sztukę, potem politykę, żeby skończyć na muzyce i z powrotem na ludziach. Bardzo ciekawy to dla mnie był spacer za co dziękuję K. 

A jaki był dla mojego towarzysza? Niech za odpowiedź dla Was będzie cytat z maila jaki otrzymałam od niego po spacerze: 
cieszy, że są we wszechświecie ludzie działający na rzecz czegoś większego, ogólniejszego, przydatnego wszystkim."

Na koniec spaceru dostałam prezent . Jaki? Sami zobaczcie:





środa, 14 listopada 2012

Jest małe opóźnienie...

Wiem,że czekacie i czekacie. Ale obawiam się, że dzisiejszą relację uda mi się opublikować po północy :)

Dla tego jako rekompensatę zostawiam dla Was piosenkę związaną z moim dzisiejszym spacerowiczem:
http://www.youtube.com/watch?v=XjXwl15T4A4


Dzień drugi fantastycznej przygody....

Nie myślcie sobie, że o Was zapomniałam. Przecież wiem, że czekacie już niczym harpie z TVnonstop na kolejnego posta o spacerze. A jako, że dzisiaj długo czekaliście na mój wpis to w nagrodę mam dla Was  foto relację :) 

Zanim jeszcze fotki, to najpierw parę słów o moim dzisiejszym gościu i miejscu.

Tym razem spacer wiódł od ul. Noakowskiego przy Politechnice. Potem w kierunku Ogrodu Ujazdowskiego. Po drodze chwyciłyśmy kawę na Kruczej :) Zrobiłyśmy pętelkę w ogrodzie i wróciłyśmy ul.Piękną do pl.Konstytucji, żeby rozstać się na rogu Emilii Plater i Koszykowej. 

I od samego pierwszego kroku była rozmowa, rozmowa, rozmowa :)

A komu dzisiaj towarzyszyłam? Poniżej krótka charakterystyka dla Was. Osobę tą znam już chyba od 3 lat. 

Płeć: Kobieta

Wiek: sądząc po uśmiechu na twarzy i pogodnych oczach to zdecydowanie nastolatka ;)

Co robi: prowadzi z sukcesami od ponad 1,5 roku własną firmę. Rzuciła korporację i poszła za swoim sercem. Jedna z prekursorek coworkingu w Wwie. 

Subiektywny opis osoby: Kobieta z pasją i sercem, która wierzy, że zawsze można się dogadać, a szczególnie tam, gdzie nam na czymś zależy. Wytrwała, dzielna i konsekwentna. Otwarta na ludzi i ciekawe pomysły. Bizneswoman & mama. Wspierająca innych przedsiębiorczych, a szczególnie kobiety. 

Nasz spacer był bardzo dynamiczny, radosny, momentami refleksyjny, momentami biznesowy. Pogoda spisała się na medal. I tak jak wczoraj nie mogłam wyjść z podziwu, że jesteśmy w stanie płynnie przechodzić ode jednego tematu do drugiego i dzielić się mnóstwem doświadczeń, opinii, spostrzeżeń, refleksji. Z uznaniem słuchałam jak P. myśli o rozwoju swojego biznesu i jak podchodzi do różnych wzywań, które przed nią stoją. Ale też rozmawiałyśmy o naszych fascynacjach serialowych: P. "Zakazane imperium" , ja "Downton Abbey" i "Chirurdzy".   

Czas na spacerze mijał nam jak z bicza strzelił i 30 min, szybko wydłużyło się do 50 :) A mogłybyśmy jeszcze rozmawiać i rozmawiać.
Refleksje z dzisiejszego spaceru skupię jednak na tematyce własnego biznesu, bo głównie ten wątek przewijał nam się w rozmowie.

  1. Warto spisywać umowy. Jak mówi zaprzyjaźniona pani prawnik" Umowy są na złe czasy". Potem dużo łatwiej będzie nam coś egzekwować i w razie problemów do czego się odnosić.
  2. Uczyć raczkujących w biznesie dobrych praktyk oraz pokazywać jak zabezpieczyć się na pewne sytuacje od samego początku
  3. Nasz biznes ma mieć dla nas sens, ale też ma nam przynosić dochody. Ja wiem, że czasami jest tak, że kochamy biznes jak nasze własne dziecko i na niektóre rzeczy przymykamy oko. Ale warto czasami spojrzeć na niego obiektywnie, a szczególnie kiedy do podjęcia są decyzje strategiczne. 

Jestem ogromnie wdzięczna P. za dzisiejszy spacer i chęć podzielenia się ze mną swoimi przemyśleniami oraz dobrą energią. P- bardzo Tobie dziękuję :)

Jutro pierwszy mężczyzna. I to zupełnie mi nieznany. A spacerować będziemy po drugiej stronie Wisły.

I wreszcie obiecane fotki....

Jesienny ogród:

I spacerujące :



wtorek, 13 listopada 2012

Wolne terminy

Następny spacer już dosłownie za chwilę, a tymczasem wysyłam aktualizację dostępnych terminów:


23.11- od rana do 10.00, potem po 18.30 - 19.30
30.11 - od rana do 16.00
4.12 - od rana
6.12. - od rana zaraz po Mikołaju ;) do 16.00, potem po 19.30
7.12 -od rana do 16.00
11.12 -od rana

Do zobaczenia na spacerze :)))) 

poniedziałek, 12 listopada 2012

Ogłoszenia "duszpasterskie czyli terminy dostępne

Oj zamieszanie z tymi terminami ;) Jedni rezerwują, potem zmieniają, inni czekają. Najbardziej chodliwe na giełdzie terminów to te weekendowe.

Już Wam podaję, które obecnie są dostępne.

Zachęcam Was też do nietypowych spacerów tzn. na przykład w trakcie lunchu, albo przed pracą. Chodziłam kiedyś na zajęcia taneczne przed pracą,jaki to dawało kop energetyczny, to można było góry przenosić :)

Obecne wolne na giełdzie terminów to:
22.11 - od  rana do 16.00 potem od 18.30
23.11- od rana do 10.00, potem po 18.30 - 19.30
30.11 - od rana do 16.00
3.12- od rana do 17.00
4.12 - od rana
5.12- od rana do 12.00 potem od 15.00
6.12. - od rana zaraz po Św.Mikołaju do 16.00, potem po 19.30
7.12 -od rana do 16.00
11.12 -od rana

Zapisujecie się!!!!

Pierwsze koty za płoty czyli pierwszy spacer

Ruszył mój projekt i to z porannym impetem. Zaczął się o 10.15 spacerem po lesie Kabackim w przepięknej jesiennej aurze. Cisza i spokój, feria barw dookoła, poranne rześkie powietrze. Co chwila tylko przelatywał nam jakiś biegacz. Czy teraz cała Polska biega czy jak? 

Wracając jednak do projektu....Postanowiłam, że w każdym opisie spaceru będę umieszczać parę zdań nt. osoby z którą się spotkałam. Postaram się też od czasu do czasu dołączać jakieś fotki. 

Moją pierwszą towarzyszką spacerową była kobieta z biglem, energią, ciekawymi pomysłami i abstrakcyjnym poczuciem humoru( co szczególnie sobie cenię). Śmiałyśmy się w trakcie spaceru zacnie z ostatniej przeróbki piosenki Artura Andrusa "Piłem w Spale, spałem w Pile":)
Ta kobieta imponuje mi swoją siłą, podejściem do wielu życiowych zakrętów i  tego, jak należy brać "przysłowiowego byka" za rogi. Łączy nas wiele wspólnych, zacnych wspomnień jeszcze z czasów studenckich, kiedy to działałyśmy w pewnej organizacji. (Oj piękne to były czasy!!!!) I dodam jeszcze, że świetnie gotuje  oraz marzy jej się kiedyś własna knajpka z kuchnią polską. 

Nasza dzisiejsza, rozmowa spacerowa zmieniała swoje wątki jak w kalejdoskopie. Było o życiu, o naszej przeszłości studenckiej, o pracy, o przyszłych świętach, o tym co się u nas dzieje obecnie, o serialach polskich vs angielskich, planach życiowych, radościach i smutkach. Myślę, że tych dzisiejszych wątków to spokojnie mogłabym naliczyć z 30 ;) Jak to bywa w kobiecej rozmowie :) 

To co mi najbardziej utkwiło z naszego spaceru to dwie takie myśli z naszych subiektywnych obserwacji:
1. Ludzie obecnie nie słuchają siebie nawzajem i za mało rozmawiają.
2. Młodzi, którzy działają teraz w organizacjach podobnych do naszej, nie za bardzo chcą się angażować, już coraz mniej w nich duchach społecznika, a bardziej na zasadzie "przyda mi się to do czegoś"

Może i mało to optymistyczne, ale wierzę, patrząc na tłumy osób, które uczęszczają na różne szkolenia z komunikacji i młodych ludzi, którzy garną się do wolontariatu, że może nie jest aż tak źle ;) 

Chcę też podziękować mojej dzisiejszej spacerowiczce za piosenkę, którą mnie "poczęstowała" na dzień dobry : http://www.youtube.com/watch?v=bs5mjIH0cC8  Uśmiałam się setnie :) 

No to drogie przodowniczki/ drodzy przodownicy jutro znów ruszamy do boju..a ja na spacer  :)  

M.- bardzo dziękuję Tobie za dzisiejszy spacer :) 




niedziela, 11 listopada 2012

Już za chwileczkę,już za momencik...

Zostało jeszcze  40 minut do 12 listopada czyli startu projektu. Yupppii!!!!!! Już nie mogę się doczekać.

Trzymajcie kciuki,żeby projekt wypalił i żeby udało mi się odbyć te 30 spacerów. Pamiętajcie, że będę spacerować bez względu na pogodę i z każdym kto będzie chciał iść :)

A dzisiaj zrobiłam próbę spacerową tzn. dokąd mogę dojść od siebie w 30 min. Taki pilot spaceru ;) I co się okazało ? Że nie dane było mi się przejść po mieście, bo jakieś hordy żądnych bójek pseudo patriotów opanowały centrum Wwy. Mam taką sugestię, żeby tych "patriotów" raz do roku wysyłać gdzieś na jakieś pole bitwy np. Grunwald i niech sobie się tam okładają kijami, pałami, kostkami brukowymi i czym tam jeszcze chcą. Skoro mają taką potrzebę nawalania się. Bo na pewno te ich przejścia to nie są przemarsze, które mają demonstrować patriotyzm.

No dobra, to tyle o pseudo patriotycznych przemarszach. Jako,że w najbliższym czasie nie mamy żadnych rocznic i świąt państwowych, to myślę, że spacery będą niezagrożone.

Pytacie czy będą relacje- oczywiście, że tak :) Może niektóre osoby zgodzą się i na fotorelacje? :)

Podaję też najnowszy zestaw wolnych terminów. I przy okazji mam prośbę- osoby, które się zapisują, żeby brały na serio proponowane terminy. Zdarzyło się już tak,że na jeden termin było kilkoro chętnych

Wolne jeszcze są:
22.11 do 16.00,
23.11 do 16.00,
28,29,30.11, 1.12,
3.12 do 17.00,
4,5.12
6.12 do 16.00
7.12 do 16.00
9.12
10.12 do 13.00 albo od 19.00
11.12

Do zobaczenia na trasie :))

sobota, 10 listopada 2012

Terminy wolne

Aaa...i jeszcze podaję terminy, które są wolne:

22.11 do 16.00, 25.11 po 19.00, 26.11, 28.11, 29.11, 30.11 do 16.00, 2.12, 3.12 do 17.00,4-7.12, 10.12 do 13.00, 11.12

Zapisujcie się proszę przez mail: m.nowacka@life.pl

Będzie głośno...

Wczoraj zadzwoniła do mnie dziennikarka i zaproponowała zrobić reportaż o projekcie. Wow!!!!No nie sądziłam,że to się tak zacznie rozkręcać.
Powoli zaczynam odliczanie, bo startuję już w poniedziałek. A przede mną codziennie ktoś inny. Fantastycznie, że ludzie piszą, jakie mają potrzeby w trakcie tych spacerów i jakie miejsca mają ulubione w Wwie. Ale są też propozycje spacerów np.w Lizbonie,Kopenhadze :) Kto wie dokąd ten projekt pójdzie...na spacer :) Zauważyłam też, że ludzie mają ogromną potrzebę rozmowy i spotkań  innymi ludźmi. I to jest piękne, że mimo całego tego szaleństwa internetowego mamy jeszcze nadal chęć spotkań w 4 oczy,a nie tylko wirtualnie.

A dzisiaj błogie lenistwo. Zapraszam na poranną pyszną kawę i inne co nie co prosto z Włoch...

Dobrego dnia dla wszystkich pozytywnie zakręconych :)






czwartek, 8 listopada 2012

Zabiegany dzień...

Od rana dzisiaj słyszę od ludzi z którymi się spotkałam, że wymyśliłam czadowy projekt. Ne ukrywam, że sprawia mi to duża radość :) I cieszę się już na wszystkie spotkania. Tym bardziej,że większość osób spotkam po raz pierwszy.

A drugi temat, który pada odnośnie projektu to pogoda ;) "Też wymyśliłaś, żeby spacerować w listopadzie" No, ale ja się pogody nie boję. Kiedyś wymyśliłam rajd rowerowy 8 marca z okazji Dnia Kobiet i na ulicahc leżał śnieg. Ale jaki fun był!!!
Będę spacerować czy to w słońcu czy to w deszczu, czy w śniegu. Bo zdaje się, że i to jest możliwe za parę dni ;) A od czego są przecież parasole i kurtki przeciwdeszczowe:) A jakie romantyczne są spacery w deszczu :)

Acha...padają też propozycje spacerów wirtualnych tzn. ja na telefonie z kimś, ale na spacerze. Myślicie, że to ok? Bo ja jednak uważam, że założenie było real,więc ten sposób to jednak trochę naciąganie projektu :)

Już się nie mogę doczekać poniedziałku.

I podaję stan wolnych dni to 17.11,20.11, 22.11-25.11, 27.11-   7.12,10.12-11.12

Spieszcie się,bo zaraz nie będzie :)

Dobrego popołudnia!!!


środa, 7 listopada 2012

Ale się porobiło...:)

Mój projekt się rozkręca. Mnóstwo pozytywnych opinii i osób chcących iść na spacer. Na przykład takie:

"Genialne.Będziemy promować"
"Że też ja na to nie wpadłem"
"Ależ Ty masz pomysły!!!:)"
"Wpadłaś na fajny pomysł :-_) "

I lista dat się powoli zapełnia. Zajęte już są terminy : 12-15.11,18-19.11,12.12 

Super!!!! Bardzo się cieszę. Tym bardziej, że pojawiają się osoby, których w ogóle nie znam :) 

No to sobie zanucę: http://www.youtube.com/watch?v=Sr6tO5ostZk



wtorek, 6 listopada 2012

Zaczynam...

Dzisiaj rano wpadłam na taki pomysł i szalenie mi się on spodobał. Inspiracją dla niego był filmik na TED o tym, co można zrobić w 30 dni.

http://www.ted.com/talks/matt_cutts_try_something_new_for_30_days.html

I wymyśliłam sobie coś takiego.

Przez 30 dni chcę codziennie iść na 30min spacer z kimś innym. Będę szła na spacer niezależnie od pogody. Będę szła z każdym, kto będzie chciał ze mną iść.

Zaczynam od poniedziałku 12 listopada i zamierzam zakończyć 12 grudnia. A może będzie to trwać dłużej? :)

Poprzez te spacery chcę zapewnić sobie codziennie dawkę ruchu. Ale także chcę dać  innym siebie. Wiele osób mówi mi, że inspiruję i daję pozytywną energię. Więc chce się tym dzielić z innymi.

Jeżeli macie ochotę wesprzeć mnie w moim projekcie, to zapisujcie się proszę na spacer. Spacerować będziemy po Warszawie.

To kto ma ochotę pospacerować ze mną? :) Piszcie proszę na mail: m.nowacka@life.pl