sobota, 17 listopada 2012

Jest sobota i jest spacer :))))

Zanim opowiem Wam o dzisiejszym spacerze, to trochę statystyki i informacji z "frontu":
1. Projekt to 4 x 30 bo :
  • 30 dni
  • 30 osób
  • 30 spacerów
  • 30 wpisów na blogu
2. Stosunek znajomych do nieznajomych spacerowiczów wynosi 50:50 - 15 osób, które znam i 15 osób,które dopiero poznam. I nie, żebym tak sobie układała. Po prostu zapisywałam na termin pt. kto pierwszy ten lepszy i tak wyszło.
3. 29 spacerów odbędzie się w Wwie, a jeden poza nią. Bo tak wyszło...:)
4. Już 104 osoby lubią stronę spaceru na FB.
5. Najwięcej wejść na bloga jest z Polski, potem USA,następnie Szwecja i Niemcy
6. Zdecydowaną większość spacerowiczów stanowią kobiety.

I na razie tyle informacji musi Wam wystarczyć :) W sumie mogłabym włączyć jakiś krokomierz, żeby zsumować ile kroków jakie przejdę przez te 30 dni...Ale teraz to już chyba trochę za późno, bo projekt ruszył ;)
Ok, koniec już tych dygresji, bo Wy pewnie czekacie na to, z kim dzisiaj spacerowałam i jaki był nazs szlak. 

W sumie to nasz spacer mógł nie dojść do skutku z powodu.....remontu:) Umówiłam się z moją spacerowiczką pod pomnikiem Chopina w Łazienkach, ale okazało się, że nie ma jak się tam dostać, bo właśnie go remontują ;) Jednak dałyśmy radę i bokiem znalazłyśmy wejście do Łazienek. Najpierw ruszyłyśmy dookoła pałacu na wodzie, potem włóczyłyśmy się po ścieżkach w kierunku Agrykoli, żeby ostatecznie zafundować sobie trekking pod Pałac Ujazdowski. 

Z A. znamy się jeszcze z mojej pierwszej pracy, ale ostatni raz widziałyśmy się ponad 2 lata temu. Miałam jednak wrażenie, jakby to było co najmniej wczoraj :) 
Bardzo przyjemny to był spacer, bo wróciły do nas różne wspomnienia z dzieciństwa. I nagle taka sielskość-anielskość nas ogarnęła, a jednocześnie zadziwienie, że człowiek miał jako dziecko takie pomysły, że hej i nic mu się nie stało ;))) No bo kto z Was np. skakał z dachu, bo naczytał się Mary Poppins? Albo zwisał z najwyższego szczebelka na drabinkach i niczym małpa wykonywał zwisy oraz przeskoki ku przerażeniu rodziców?  Oj pomysłów to nam nie brakowało :) Fantazję dziecięca miałyśmy naprawdę niezłą ;)))) 
Różne wspomnienia wracały, a każde z nich wywoływało lawinę śmiechu :) A. rozbroiła mnie swoim komentarzem, kiedy opowiadałam jej o wczasach z rodzicami w NRD : "Twój ojciec chyba musiał nerkę sprzedać, żebyście pojechali ;)" No na szczęście nie, wystarczyło tylko 10 lat czekania na liście u kadrowej ;) 

Nasz spacer miał też silny rys zoologiczny, gdyż co i rusz musiałyśmy się odganiać od wiewiórek i sraluchów( w słowniku j.polskiego figurują jako gołębie). Przy okazji A. uzupełniła moją wiedzę o pawiach : "jak paw stawia ogon to uciekaj, bo znaczy że jest mega wkurzony, a nie że ma ochotę błyszczeć i ustawiać się do fotki" ;)) Powinni to w Łazienkach napisać na tablicach informacyjnych dla turystów.

Lubię A. za jej nieszablonowe i z dużym poczuciem humoru podejście do życia. Umie fantastycznie opowiadać o wszystkim i ma się ochotę tego słuchać i słuchać. Rozwaliła mnie historia pt. "nie poszłam w Pradze do fryzjera, bo tam teraz modne lata 80-te i nie wiem czy bym nie wyszła na głowie z Limahlem".
A. jest też fanką podróży i zwiedzania świata. Obie jesteśmy zgodne co do tego, że należy jeździć tam, gdzie nas ciągnie, a nie tam gdzie "warto pojechać", bo wszystkie przewodniki tak mówią, albo to co jest na topie teraz w korpo ;) Okazało się, że obydwie uwielbiamy kuchnię włoską i język włoski. A. powiedziała, że zainspirowałam ją do podróży przez kraje, których kuchnię lubi. Na pewno wtedy Hiszpania i Włochy znajdą się na jej liście :) 

Kiedy zapytałam się A. czy chce, żeby coś umieści na blogu odnośnie dzisiejszego spaceru to powiedziała: "Napisz, że dla mnie to był fantastyczny spacer!"

Dla mnie również i za to A. bardzo Tobie dziękuję :))) I z dedykacją dla Ciebie to: http://www.youtube.com/watch?v=PA7xsHwRf3Q (przebój zeszłorocznych włoskich wakacji)











1 komentarz:

  1. ...podoba mi sie nieprzypadkowa choc losowa roznorodnosc...czytajac o spacerze wspomnien znow zaczalem zazdraszczac...sam bym sie wybral na taki...najlepiej z Przyjacielem z ktorym nie widzialem sie juz 13 lat...a ci do podrozy..mam znajomego ktoelry nigdy nie jezdzi na wczasy w to samo miejsce...nawetjesli byl zadowolony...woli zaryzykowac rozczarowanie nastepnym miejscem ale poznac cos nowego...statystycznie wypadlem na najgorszej z mozliwych niepierwszych pozycji...wypadaloby strzelic Focha...oszczedze go sobie jednak...moze sie przydac bardziej kiedys...gdyby Ci przyszlo spacerowac z feministka na przyklad...
    R...
    P.S.
    Najbadziej nie lubie udowadniac ze nie jestem automatem I wpisywac sekretnych krzywych slowek...

    OdpowiedzUsuń