poniedziałek, 19 listopada 2012

Zaczynamy nowy tydzień....

Jest poniedziałek. Bardzo piękny, jesienny początek tygodnia. I ruszam z drugim tygodniem spacerów. A co myśleliście, że odpadnę? ;) O niedoczekanie :))) 

Moja dzisiejsza spacerowiczka pokazał mi kawałek swojej Warszawy. Warszawy wokół ul.Śniadeckich, przesmykami do Nowowiejskiej, potem Lwowskiej, Koszykowej, Emilii Plater i Hożej. Ubarwiła nasz spacer ciekawymi anegdotami np. o Hance Bielickiej (która tam mieszkała) karmiącej gołębie rano w złotych kozaczkach, a wieczorem jeżdżącej limuzyną do teatru. Była też historia sklepu u Głupa, który mimo tego, że ma już kolejnych właścicieli, nadal jest  nazywany tak, jak za czasów pierwszego. 

Spacer miałam dzisiaj przyjemność  odbywać z K. Można by dużo o niej napisać, powiedzieć i to w samych superlatywach.
K. jest dla mnie promotorką życia w wersji "slow". Mówi, że na wszystko znajdzie się czas i nie ma sensu się spieszyć jak wariat. Wierzy też, że zawsze znajdzie się coś/ ktoś, jeżeli tego będziesz potrzebować w danym momencie. To kobieta, która myślę, że robiła już w życiu tysiące rzeczy, a nadal nie przestaje mnie zadziwiać pomysłami na kolejne. Zawsze wszędzie jej pełno i chyba jeszcze nigdy nie słyszałam, żeby się nudziła. A swoją drogą to ciekawe, kto za nią w ogóle nadąży ;) 
Poznałyśmy się, kiedy prowadziłam warsztaty dla kobiet mających własne firmy i rozbroiła mnie tam  stwierdzeniem: "Pierwszy biznes jest jak pierwszy naleśnik, zazwyczaj się nie udaje" ;) K. jest człowiekiem z sercem na dłoni, to co robi dla innych to wydaje jej się tak normalne i oczywiste, że "przecież każdy by tak zrobił". No rzecz w tym, że co raz mniej jest już takich "każdych". I przez to ona jest wyjątkowa. 

K. jeszcze wiele rzeczy się chce :" Jeszcze tak pożyć ze 40 lat, żeby się wszystkim nacieszyć" -to jej słowa z dzisiejszego spaceru. Ja jej na pewno tego życzę. Nasz spacer zakończyłyśmy włoską kawą na Hożej, gdzie pojawiły się historie o kwiatkach pt. Zasuszyć bonzai i Przetrzymać dracenę bez wody ;) 

Bardzo przyjemny i w wersji slow był to spacer. K. bardzo Tobie za niego dziękuję, za perełki o Warszawie oraz radość życia, którą masz w sobie. 



1 komentarz:

  1. Wersja slow na wysokich obrotach bardzo mi sie podoba...widac tez ze postaralas sie z poniedzialku o lepsiejsza obrazowosc...ciekawym czy uda Ci sie zachowac dobry poziom opisu...jeszcze tyle krokow przed Toba...I te najtrudniejsze w przejmujacym deszczu...jestem dobrej Mysli...rowniez dziekuje K za "zlote kozaczki" :)...
    R...

    OdpowiedzUsuń