Dzień zaczął się od.....samotnego
spaceru do Trójki na Myśliwiecką, gdyż autobus postanowił sobie nie
przyjechać. Ale nie bójcie się, to nie był ten umówiony spacer ;)
Jak się okazało parę minut po 9.00 czekał
mnie kolejny spacer: tym razem w towarzystwie i z mikrofonem w tle. Łazienki o
tej porze wyglądały zjawiskowo i aż nie chciało nam się wracać do swoich zajęć.
I to jeszcze nie był "ten" ;)
Właściwy zaczął się bowiem o 11.00
czasu środkowoeuropejskiego. O nim za chwilę. Można więc powiedzieć, że
dzisiaj mam na koncie 4 spacery. Poproszę o medal jakiś czy co ;)
Tym razem ścieżka spacerowa wiodła po
starym Mokotowie w okolicach Łowickiej, Narbutta, Madalińskiego, Racławickiej.
Dzięki spacerowi odkryłyśmy budynek, w którym kręcili film Listy do M. (http://www.youtube.com/watch?v=8F8uz428HI8).
Rynna, mimo upadku z niej Tomasza Karolaka, nadal trzyma się budynku ;)
Dla miłośników opisów przyrody i pejzażu
na tym blogu, dodam, że aura była wprost stworzona do spacerowania. Słońce
muskało po twarzach aż miło, a niebo miało obłędny odcień „blue”. I tyle musi
za opis wystarczyć;) Nie zamierzam odbierać pucharu w kategorii „Opis
przyrody & pejzażu” naszym noblistom (Reymont lub Sienkiewicz) oraz Elizie
Orzeszkowej ;)
Wracając jednak do spacerów, to ten dzisiejszy
miał zdecydowanie rys biznesowy w tle. Rozmowa toczyła się wokół tematu pracy w
korporacji, a także świata poza nią. Ale była to też rozmowa o kobiecie,
piekielnie pracowitej, z fantastycznym doświadczeniem, ale trochę jeszcze nie
dającej wiary temu, że jest naprawdę niezła w tym co robi.
Moja spacerowiczka, T., okazała się być
mieszkanką Wwy od zaledwie paru miesięcy i jeszcze nie wie do końca, czy
zostanie tu na dłużej, czy wyruszy gdzieś w drogę. Moje przeczucie mówi mi
jednak, że następny krok może być jednak poza
Wwą, a konkretniej to gdzieś zagranicą ;)
Zobaczyłam w T. energiczną, entuzjastyczną
kobietę, która jest w stanie góry przenosić i lubiącą, to co robi. Miała odwagę
wyjść z korporacji, żeby zobaczyć jak się pracuje gdzieś indziej i dzięki temu zdobyć
fantastyczne doświadczenie.
Zachwyciła mnie swoim podejściem do pracy
jako menedżer: „60% Twoich obowiązków to praca z ludźmi, a projekty, zadania,
to tylko dodatek. A i tak najważniejsza to jest ta praca z ludźmi”. Z radością
w oczach opowiadała mi, że udało jej się w swoim życiu zawodowym, kilkoro osób ukształtować
na obecnych menedżerów z sukcesami. Brawo!!! Rozmawiałyśmy też o tym, jak ważne
jest, żeby menedżerem ustanawiać osobę, która się do tego naprawdę nadaje, a
nie np. trzeba ją/go awansować.
T. prosiła, żebym napisała, że dzięki mnie
zobaczyła nowy dla niej i ciekawy kawałek Warszawy. Ja chcę jeszcze dodać, że
spotkałam kobietę, od której wielu menedżerów powinno się uczyć. A taka osoba
to skarb dla każdej organizacji J
T. ogromnie
dziękuję Tobie za ten energiczny spacer. I pamiętaj, że masz już wszystko, żeby sięgnąć po upragniony „work
level” J
...obledny odcien nieba...mnie wystarczy...uwielbiam kolor swych oczu...dzieki Bogu nie ma juz w nich obledu...choc szalenstwo czasem przebija...nie pros o medale...bylebys odciskow nie dostala...sukcesy w pracy cudze ciesza po chrzescijansku jednak przybijaja po ludzku...zarzadzanie...kierowanie...korporacja...a gdzie ten bochen chleba na stole...?
OdpowiedzUsuńR...
P.S.
Szczypta zlosliwosci z wlasnych odciskow I zazdrosci...