środa, 21 listopada 2012

Wtorek czyli spacer do potęgi n-tej


Dzień zaczął się od.....samotnego spaceru do Trójki na Myśliwiecką, gdyż autobus postanowił sobie nie przyjechać. Ale nie bójcie się, to nie był ten umówiony spacer ;) 
Jak się okazało parę minut po 9.00 czekał mnie kolejny spacer: tym razem w towarzystwie i z mikrofonem w tle. Łazienki o tej porze wyglądały zjawiskowo i aż nie chciało nam się wracać do swoich zajęć. I to jeszcze nie był "ten" ;)
Właściwy zaczął się bowiem o 11.00 czasu środkowoeuropejskiego. O nim za chwilę. Można więc powiedzieć, że dzisiaj mam na koncie 4 spacery. Poproszę o medal jakiś czy co ;)

Tym razem ścieżka spacerowa wiodła po starym Mokotowie w okolicach Łowickiej, Narbutta, Madalińskiego, Racławickiej. Dzięki spacerowi odkryłyśmy budynek, w którym kręcili film Listy do M. (http://www.youtube.com/watch?v=8F8uz428HI8). Rynna, mimo upadku z niej Tomasza Karolaka, nadal trzyma się budynku ;)
 Dla miłośników opisów przyrody i pejzażu na tym blogu, dodam, że aura była wprost stworzona do spacerowania. Słońce muskało po twarzach aż miło, a niebo miało obłędny odcień „blue”. I tyle musi za opis wystarczyć;) Nie zamierzam odbierać pucharu w kategorii „Opis przyrody & pejzażu” naszym noblistom (Reymont lub Sienkiewicz) oraz Elizie Orzeszkowej ;)

Wracając jednak do spacerów, to ten dzisiejszy miał zdecydowanie rys biznesowy w tle. Rozmowa toczyła się wokół tematu pracy w korporacji, a także świata poza nią. Ale była to też rozmowa o kobiecie, piekielnie pracowitej, z fantastycznym doświadczeniem, ale trochę jeszcze nie dającej wiary temu, że jest naprawdę niezła w tym co robi.

Moja spacerowiczka, T., okazała się być mieszkanką Wwy od zaledwie paru miesięcy i jeszcze nie wie do końca, czy zostanie tu na dłużej, czy wyruszy gdzieś w drogę. Moje przeczucie mówi mi jednak, że następny krok może być jednak poza  Wwą, a konkretniej to gdzieś zagranicą ;)
Zobaczyłam w T. energiczną, entuzjastyczną kobietę, która jest w stanie góry przenosić i lubiącą, to co robi. Miała odwagę wyjść z korporacji, żeby zobaczyć jak się pracuje gdzieś indziej i dzięki temu zdobyć fantastyczne doświadczenie.  
Zachwyciła mnie swoim podejściem do pracy jako menedżer: „60% Twoich obowiązków to praca z ludźmi, a projekty, zadania, to tylko dodatek. A i tak najważniejsza to jest ta praca z ludźmi”. Z radością w oczach opowiadała mi, że udało jej się w swoim życiu zawodowym, kilkoro osób ukształtować na obecnych menedżerów z sukcesami. Brawo!!! Rozmawiałyśmy też o tym, jak ważne jest, żeby menedżerem ustanawiać osobę, która się do tego naprawdę nadaje, a nie np. trzeba ją/go awansować.

T. prosiła, żebym napisała, że dzięki mnie zobaczyła nowy dla niej i ciekawy kawałek Warszawy. Ja chcę jeszcze dodać, że spotkałam kobietę, od której wielu menedżerów powinno się uczyć. A taka osoba to skarb dla każdej organizacji J

T. ogromnie dziękuję Tobie za ten energiczny spacer. I pamiętaj, że masz już  wszystko, żeby sięgnąć po upragniony „work level” J


1 komentarz:

  1. ...obledny odcien nieba...mnie wystarczy...uwielbiam kolor swych oczu...dzieki Bogu nie ma juz w nich obledu...choc szalenstwo czasem przebija...nie pros o medale...bylebys odciskow nie dostala...sukcesy w pracy cudze ciesza po chrzescijansku jednak przybijaja po ludzku...zarzadzanie...kierowanie...korporacja...a gdzie ten bochen chleba na stole...?
    R...
    P.S.
    Szczypta zlosliwosci z wlasnych odciskow I zazdrosci...

    OdpowiedzUsuń