czwartek, 29 listopada 2012

Mokotowskie spacery czyli wtorek na polach


Wczorajszy poranek spędziłam z bardzo sympatycznym mężczyzną na Polach Mokotowskich. M. był drugim mężczyzną, w dodatku nieznajomym, który odważył się na spacer w ramach mojego projektu. Tym razem spacer wiódł przez Pola Mokotowskie w różnych kierunkach, żeby zakończyć się przy przystanku  na ul. Żwirki i Wigury.

Mój spacerowicz okazał się mężczyzną z kolorową parasolką J Tak, tak pogoda postanowiła dodać nam bonus w postaci lekkiego deszczu i kiedy spotkałam się z M., to trzymał on właśnie taką parasolkę w ręce.
M. to osoba, która twardo stąpa po ziemi i mówi, że „wie, jakie to życie jest”. 3 lata temu przeniósł się do Warszawy wraz z rodziną i na razie tutaj jest. W tym momencie znajduje się na pewnego rodzaju rozdrożu zawodowym, a może i życiowym. Zastanawia się, co dalej jeszcze z tym życiem można zrobić. Także w trakcie naszego spaceru dużo rozmawialiśmy o zmianie. M. był ciekaw, czy w jego wieku zmiana jest  w ogóle możliwa, a jeżeli już, to jak się do niej przygotować. Zaskoczył mnie pozytywnie tym, z jaką uwagą słuchał tego, co mówiłam i od razu przekładał to na swoją rzeczywistość oraz szukał konkretnych przykładów.
   
Dużo rozmawialiśmy o tym, co znaczy sukces i kto go odnosi oraz kiedy możemy coś uznać za sukces. Mieliśmy np. odrębne zdania co do fenomenu Harrego Potter’a ;) Ale też doszliśmy do tego, że sukces to jest kwestia pomysłu i odpowiedniego czasu, okoliczności.  Zastanawialiśmy się też nad tym, co można zrobić, kiedy z początku wydaje się nam, że niewiele można. Ja jestem zdecydowaną przeciwniczką zwrotu „to się nie da”, a M. twierdzi, że w niektórych sprawach już się nic nie da zrobić. 

Ciekawa, bardzo ciekawa to była rozmowa. Wątki zawodowe i osobiste przeplatały się w trakcie naszej rozmowy. Skończyliśmy spacer rozmawiając o komunikacji, szczególnie o komunikacji w związkach. Śmialiśmy się z tego, jak często kobiety komunikują inaczej niż mężczyźni te same tematy. M. miał bardzo trafne spostrzeżenia w tym temacie. Ja natomiast przedstawiłam mu koncepcję Porozumienia bez przemocy M. Rosenberga, która go zaciekawiła. M. przyznał, że coś w tym musi być i że słuchanie to jeden z fundamentów dobrej komunikacji.

Nawet nie zauważyliśmy, jak 30 min przeleciało jak z bicza strzelił i pora było zakończyć nasz spacer.

M. bardzo dziękuję Tobie za ożywioną, poranną dyskusję i ciekawą wielowątkowość. I życzę Tobie zmiany, takiej jakiej chcesz i potrzebujesz. 

1 komentarz:

  1. tak! "siła jest kobietą"! to siła Szerokiej Rzeki
    (to także z Trójki dziś : )
    p.s.
    ciekawe doświadczenie - czytać to, o czym mówi w tym samym momencie radio : ))

    OdpowiedzUsuń