środa, 13 lutego 2013

Środa na Ochocie czyli spacer z przeprowadzką w tle


Nawet nie wiecie, jak jest trudno wrócić do pisania, kiedy ma się przerwę i nie robi się tego regularnie :) Widzę, że człowiek wychodzi z formy i trudno jest mu się do tego zabrać. Ale jednak myśl o tym, że czekacie na relacje, skutecznie mnie zmotywowała do napisania tych paru zdań.

To nie był żaden planowany spacer. Po prostu któregoś dnia dostałam wiadomość na FB: " Będę w najbliższą środę w W-wie i chciałabym się umówić z Tobą na spacer. Jestem z Trójmiasta i od samego początku czytam Twojego bloga. Bardzo podoba mi się projekt."

Ruszyłyśmy raźnym krokiem, w kierunku ulicy Filtrowej. B. od razu powiedziała: "Słuchaj opowiedz mi proszę o sobie, co robisz, jak to się stało, że pracujesz z ludźmi i skąd ten fantastyczny pomysł".

B. właśnie wywróciła swoje życie zawodowe do góry nogami i wie, że to jest właściwa decyzja. Opowiedziała mi o tym, jak to była wychowywana w duchu, że nie należy podążać za tym, co w duszy gra, tylko za tym, co jest bezpieczne. Obie wiemy, z naszych doświadczeń, że jak się nie wyjdzie poza utarte schematy i ze swojej strefy komfortu, to nic się nie zmieni. Dlatego B. poszła m.in.: na studia odnośnie coachingu, uczyła się niemieckiego i wyruszyła po pracę do W-wy. Jak sama powiedziała: "W zasadzie jestem gotowa na zmianę. I wiem, że ta zmiana zaczęła się w mojej głowie. Zmieniłam przekonania i nawyki. To pomogło".

Stara Ochota odsłaniała przed nami kolejne piękne zakątki, a my tymczasem rozmawiałyśmy jak to jest mieszkać i żyć w W-wie. Moja spacerowiczka mówiła, że wiele osób twierdzi, że Warszawa jest taka bezosobowa i przerażająca. Dlatego B. pytała się mnie, czy da się tu żyć. Powiedziałam jej, że zdecydowanie tak :) Mam takie podejście, że jeżeli w danym mieście znajdziesz swoje miejsca, cokolwiek to będzie, to oswajasz to miasto i się jakoś zakorzeniasz. I wtedy przestaje ono być takie "przerażające", jak niektórzy twierdzą. B. przyznała, że to dobre podejście. Śmiałyśmy się, że w W-wie ma już swoją koleżankę i zna teraz mnie, to jest to dobry początek na zakorzenianie się :)

Jako, że obie mamy doświadczenia z korporacji, to dużo rozmawiałyśmy o tym, jak to jest pracować w takim miejscu, co daje taka praca, jak funkcjonują tam ludzie itp. W ogóle jak sobie myślę o naszym spacerze, to wszystko w nim obracało się wokół ludzi :) Zastanawiałyśmy się dlaczego tak jest, że firmy mają wpisane w wizje, politykę dość często wielkie słowa, ważne wartości.Tylko potem czasami trudno się ich doszukać w działaniach firmy. B. mówi, że nie raz robiła wielkie oczy na pewne sytuacje, a kiedy mówiła, "ale jak to się ma do naszych wartości?", słyszała często odpowiedź: "a kto ma na to czas. To dłużej będzie trwać jak się tym będziemy kierować." Pozostaje powiedzieć tylko "ech"...

Jednakże doszłyśmy do wniosku, że to, czego się nauczyłyśmy w korporacjach i jakie mamy doświadczenia, na pewno będą procentować, tam gdzie pójdziemy i gdzie będziemy działać. B. mówiła też o tym, że dopiero po opuszczeniu "korpo", poznaje się tak naprawdę ludzi i czy ktoś tylko udawał Twojego przyjaciela, czy naprawdę nim był. Mogę się pod tym podpisać obiema rękami.

Spacerowało nam się bardzo miło, a pogoda sprzyjała i mogłybyśmy tak rozmawiać i rozmawiać. Jednakże czas nas gonił, więc musiałyśmy kończyć. Kiedy zapytałam się B., co chce, żebym napisała o tym spacerze, to powiedziała: "Pisz, że warto dokonywać zmian i że trzeba iść za swoim głosem, za tym co Tobie w duszy gra, słuchać siebie. I że ważne jest, aby w trudnych chwilach mieć ludzi wokół siebie".

Droga B. - bardzo Tobie dziękuję za każdą minutę tego spaceru, za wymianę doświadczeń, szczerość, radosny śmiech i pozytywną energię. Ten spacer był dla mnie cudownym prezentem pod wieloma względami, za co mam dla Ciebie duża wdzięczność. I czekam na nasze spotkania w Warszawie.

ps. Parę dni po spacerze dostałam od B. te słowa:"Powodzenia w realizacji swoich planów spotykania wartościowych ludzi, pełnych energii do życia i działania i siły, która pomaga innym. Piękne jest to, że są ludzie tacy jak Ty, którzy chcą się dzielić wiedzą i doświadczeniem".

Nadal się uśmiecham i mam radość w sercu, kiedy patrzę na te słowa...











czwartek, 7 lutego 2013

Dodatkowy spacer

Moi Drodzy- wczoraj miałam przyjemność odbyć spacer z bardzo sympatyczną osobą z Trójmiasta. Osoba ta zgłosiła się do mnie, że będzie w Wwie i koniecznie chciała iść ze mną na spacer. Więc poszłyśmy :)

Relacja jak zdążę to dzisiaj przed północą, a jak nie to jutro.

Tymczasem zostawiam Was z kolejnym podsumowaniem spaceru. : "Po pierwsze bardzo podoba mi się pomysł. A zatem spacer dał mi inspirację. Lubię spacerować. Lubię rozmawiać z ciekawymi ludźmi. Tu miałam dwa w jednym...I jeszcze dał mi radość patrzenia na inną kobietę, która działa, tworzy i się jej udaje. A poza tym, to po prostu fajny spacer był. Trasa. Temat. Bez pośpiechu. Bez "muszę". Takie prawdziwe spotkanie z drugim człowiekiem, z Tobą. Rozmowa o tym, co w nas żywe, ważne, aktualne.”

W Wwie śnieżyca jak się patrzy, więc na spacer wcale się nie chce iść. Ale i tak wychodzę z domu za chwilę:)

wtorek, 5 lutego 2013

Zaskoczyć samą siebie..

Dzisiaj opowiadałam pewnej osobie związanej ze światem kultury o projekcie spacerów. A ona na to mi powiedziała: Czy ma Pani świadomość, że tym wydarzeniem wpisuje się Pani w nurt akcji w kulturze takich jak te u  Mariny Abramović ?
Ja: ( E no nie....kurcze..cytując klasyka - w myślach) Naprawdę? A to ciekawe.. 
Osoba: I jak się Pani z tym czuje? 
Ja: (Ale..że z czym...wpisywaniem się w nurt ? ) Z tą świadomością?
Osoba: No dokładnie. Czuje się Pani jakoś szczególnie wyróżniona i zaskoczona tym, że Pani to usłyszała? 
Ja: (taa....normalnie jak łysy na grzebień, zaskoczyłam samą siebie) Wie pan co? Jestem szczęśliwa, że udało mi się zrealizować projekt, który narodził się z mojej potrzeby ruchu :) 
 Mina "Osoby" w tym momencie bezcenna :) 

Ten projekt dla mnie był ważny z wielu powodów, ale na przez głowę nie przeszło mi, że to będzie się to wpisywać w jakikolwiek nurt czegokolwiek. 
Projekt powstał w niecałe 5 minut i z inspiracji pewnym filmikiem. A reszta po prostu poszła... ;) 

Wymagał ode mnie dużej logistyki, pomiędzy codziennymi zadaniami, zajęciami i innymi rzeczami. Udało mi się go zrealizować dzięki temu, że znaleźli się ludzie, którzy chcieli ze mną spacerować. 
A w co on się wpisał....to niech już każdy odpowie sobie sam :) 







poniedziałek, 4 lutego 2013

Jak spacerować to wygodnie...

W sobotę miałam okazję przespacerować się trochę po Ursynowie. I raczej był to spacer z konieczności niż z potrzeby i ochoty ;) A wszystko przez zakręcenie się i wyjście z metra stację wcześniej niż powinnam. Swoją drogą ciekawi mnie to,że w  generalnie się nie gubię, ale na Ursynowie zdarza mi się to często ;) Mimo to postanowiłam się przejść, skoro tak wyszło.

Wędrowałam między blokowiskami i zastanawiałam się kto w spółdzielniach mieszkaniowych ma takie pomysły na kolory bloków? Bo są one zaiste "przecudne" ;) Od sinokoperkowego, do jeloł bahama itp. Brr!!! Ale myślę sobie,że może osoby w spółdzielniach wybierają kolory po nazwach? A te to dopiero bywają "malownicze" np. "beżowy pled" albo "dojrzewający banan", czy "lekkość błękitu". Nie zapomnę jak kiedyś w pracy wybieraliśmy sobie kolor farby na ścianę. Komisyjnie wybraliśmy " lot trzmiela". Kiedy jednak w poniedziałek przyszliśmy do pracy to kolor na ścianie wyglądał jak "kupa niemowlaka" ;) I w ciagu nocy przemalowali nam to na "złoto Sahary".Od razu lepiej się oczom zrobiło.

Ale przecież nie o kolorach miałam pisać. Kiedy musiałam już przewędrować przez Ursynów, to byłam wdzięczna sobie za to, że na nogach miałam wygodne buty- moje ukochane Martensy. Doszłam do wniosku,że jak spacerować to tylko w wygodnych butach. Dla mnie wygodny but, to kwestia priorytetowa. Dużo poruszam się po mieście piechotą, szczególnie w centrum W-wy. Świadomie zostawiam samochód dalej od centrum, bo korki i szukanie miejsc do parkowania, budzą w mnie od razu chęć spuszczania napalmu i trąbienia niczym włoski kierowca. I dlatego wygodny but pozwala mi na komfort przemieszczania się. Jak kupuję buty, to najpierw muszę ocenić czy będą one wygodne. A dopiero potem cała reszta. I naprawdę jest sztuką znaleźć buty eleganckie i wygodne. Jakby to połączenie w ogóle nie szło w parze. 

Mówiąc o butach, to mam dwa rodzaje butów, które ubóstwiam nad życie i które są dla mnie synonimem wygody : pierwsze to Martensy, a drugie sandały sportowe. W tych butach mogę chodzić całe życie. Pamiętam, że pierwsze klasyczne Martensy czarne z żółtymi sznurówkami na 8 dziurek,kupiła mi babcia.Dziadek jak je zobaczył to skomentował: "Hmm...wiesz ja takie podobne, to mam na budowie i w dodatku dużo tańsze ;)" Dziadek księgowy zawsze umiał spojrzeć na modę ekonomicznie ;) hihiih

A mój spacer na Ursynowie doprowadził mnie do miejsca, gdzie dostałam broszurkę m.in.: o zdrowym stylu życia.  Znalazłam tam coś takiego jak kodeks zdrowego życia. W punkcie drugim było napisane: Uprawiaj regularną aktywność fizyczną przez co najmniej 30 minut każdego dnia :) Uśmiechnęłam się, bo zabrzmiało jakoś znajomo ;) Nawet nie wiedziałam,że spacer uznawany jest za najbardziej zdrową aktywność fizyczną.  

Wróciwszy do domu wrzuciałam w wujka google hasło:obuwie na spacery. Eksperci polecają na spacery przede wszystkim obuwie turystyczne, ze specjalnie wzmocnionymi czubkami i z elastycznymi podeszwami.
No to skoro już wiemy, że wystarczy 30 min dziennie i obuwie sportowe, to co stoi na przeszkodzie,żeby wyjść na spacer? :) 

A więc w drogę....



piątek, 1 lutego 2013

A jak widzieli to inni...

W Wwie leje i pogoda iście barowa. Więc i spacerować za bardzo się nie chce....Ale jak się dostaje taką informację od spacerowiczki, to ma się ochotę od razu ruszać :) 

Powoli zaczynam podsumowania całego projektu. W ramach tego poprosiłam osoby uczestniczące w spacerach,żeby napisały mi swoje wrażenia, opinie po spacerze.

Oto jedna z nich:
Nasz spacer wydaje mi się już bardzo odległy, ale wciąż niezwykle miło go wspominam. Bo...Bo jesteś pogodną osobą , która zostawia w człowieku po spotkaniu uśmiech, a spacer był z Tobą. Bo umawiając się z Tobą przełamałam schematy swojego postępowania. Bo lubię miłe niespodzianki - pamiętaj, że przed spacerem żyłam w przekonaniu, że Cię nie znam i spacer mógł by równie dobrze dużym niewypałem - szłam więc na niego z taką lekką nieśmiałością Bo umówiłam się na spacer w listopadzie, który zdawac się może najmniej przyjaznym do spacerów miesiącem. Bo pogoda przestała by ważna. Bo stałam się cząstką projektu, który mi się spodobał.”

Dobrego weekendu :)