sobota, 1 grudnia 2012

Mężczyzna jesienny wieczorową porą -spacer w czwartek

Po reportażu w czwartek w Trójce  było trochę zamieszania i zabiegania, co poskutkowało tym, że nie zdążyłam na bieżąco z relacjami,Ale już nadrabiam. Spacer dzisiaj dopiero o 14.00,więc mam chwilę dla Was.

Zastanawialiście się kiedyś, co byście robili, nawet gdyby Wam za to nie płacili? I czy macie tak, że kładziecie się spać nie myśląc o pracy, czy też raczej jest tak, że już planujecie zadania na następny dzień, a w głowie kłębią się tysiące spraw? 

Czemu ja to w ogóle dzisiaj piszę? Bo po spacerze w czwartek mam różne takie refleksje i przemyślenia.Ale zanim o moich refleksjach, to jeszcze parę słów o moim spacerowiczu. M. to kolejny mężczyzna i kolejny nieznajomy w projekcie. Spotkaliśmy się na pl.3 Krzyży i stamtąd ruszyliśmy bardzo ładną trasą spacerową w dół,a potem w górę :) Najpierw zeszliśmy na tyłach Sheratona do Rozbrat, potem wzdłuż Rozbrat, aż do Myśliwieckiej. Przecięliśmy Myśliwiecką, poszliśmy na tyłach Zamku Ujazdowskiego i Agrykolą pod górę.Skończyliśmy nasz spacer z powrotem na pl.3 Krzyży.

Mój spacerowicz jeszcze przed naszym spotkaniem napisał mi, że chce porozmawiać o tym momencie zawodowym w którym jest, więc byłam przygotowana na rozmowę o tematach zawodowych. I owszem były w niej wątki zawodowe, ale też mnóstwo  innych związanych z życiem osobistym. Także poszliśmy nie tylko piękną ścieżką spacerowa, ale i drogą przez ważne pytania życiowe.

M. powiedział mi o sobie, że jest "rozwiązywaczem problemów" osobistych i tych zawodowych. Chętnie pomaga ludziom i firmom w rozwiązywaniu ich kłopotów. Ma za sobą parę tzw. career gap ( moja def. to: to przerwa między jedną pracą,a drugą, żeby wrócić do formy, zregenerować się albo przemyśleć swoje życie). Odsłonił też przede mną np. świat transakcji bankowych od strony IT. Nie miałam pojęcia, że za jednym moim kliknięciem w sprawie przelewu, stoją tysiące instrukcji i schematów wykonywane przez urządzenia.Wow!

Z ciekawością słuchałam o tym, co M. mówi o swojej pracy. Pracy, bardzo odpowiedzialnej i czasami szalenie stresującej. Zastanawialiśmy się co można zrobić, żeby umiejętnie odcinać się od tego, co się dzieje w pracy i przechodzić do swojego życia. I czy warto tak się spalać, wiedząc, że cena jaką przyjdzie zapłacić, może być ogromna. Wiemy to wszystko często tylko na poziomie głowy, nie przechodząc do poziomu serca. Tak to  trochę wygląda, jakbyśmy byli "świadomi praw i obowiązków", ale jakbyśmy tego nie przyjmowali do siebie.

M. mówił, że trudno jest porzucić nagle pracę, którą się robi i zająć się czymś innym, szczególnie wtedy kiedy nie wie się, co to ma być. Ja stoję na stanowisku, że warto wtedy korzystać z pomocy osób (coachów, doradców zawodowych), które mogą nas przeprowadzić przez taki proces. M. z kolei wątpi czy to coś da i czy będzie skuteczne. Na pewno jedno jest wtedy ważne- żeby iść do takiej osoby wtedy, kiedy naprawdę chce się coś zrobić ze swoim życiem i ma się do tego motywację. Inaczej wszystko zostanie tylko na poziomie "chcenia".

..Oj bardzo ciekawy był to spacer. Ciekawy z wielu względów: trasy spacerowej, tematów rozmowy, a przede wszystkim z racji osoby, którą spotkałam. 

M. bardzo dziękuję Tobie za ten spacer, za zaufanie i otwarcie na rozmowę. Dziękuję za wszystkie Twoje pytania i odpowiedzi. 

A ja zostawiam Was z taką moją refleksją, przemyśleniem, żeby pracować i żyć w zgodzie ze sobą. Próbujcie wszelkich sposobów i metod na tzw. work-life balance. I proszę słuchajcie siebie. Nasze organizmy wysyłają nam codziennie tysiące sygnałów pt. "hej, tak się dalej nie da. zmień to, bo się wykończysz". A ja wiem pracując z ludźmi, że często zagłuszamy te sygnały i nie chcemy słyszeć siebie. Wiem jednak, że jak się człowiek odważy i usłyszy siebie, to będzie to wartość bezcenna.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz