sobota, 15 grudnia 2012

Sztuka mówienia "NIE" czyli spacer poniedziałkowy...

Czy zdarzyło się Wam kiedyś zrobić coś wbrew sobie np.zgodziliście się na coś na co nie mieliście ochoty, a potem złościliście się i denerwowaliście się na siebie z tego tytułu? 
A może zdarzyło się Wam, że pozwoliliście na to, żeby ktoś za Was o czymś zadecydował, mimo że Wam się to nie podobało i nie było w Was zgody na to. 

Zapytacie pewnie skąd takie z "grubej rury" pytania na sam początek opisu spaceru ;) A no właśnie stąd, że z moją spacerowiczką poruszałyśmy się w obrębie tych tematów. Mówiłyśmy o życiu w zgodzie ze sobą i mówieniu "nie".  A. stwierdziła  że im dłużej uczy się mówić i mówi "nie" wtedy, kiedy tak uznaje i chce, to jest to z korzyścią dla niej i osób wokół niej. Nie ma wtedy poczucia takiego "zgniłego" kompromisu z samą sobą. Opowiadała mi trochę o drodze jaką przeszła, żeby nauczyć się mówić "nie" i jakie to bywa czasami trudne. Szczególnie wtedy, kiedy chodzi o relacje z bliskimi. Zupełnie się z nią zgadzam w tym temacie. 

A. to kobieta niezwykła. Znamy się od ponad 4 lat i za każdym spotkaniem z nią jestem zadziwiona tym, co robi w danym momencie. Nie potrafi usiedzieć w miejscu i jest ciągłą poszukiwaczką różnorodnych tematów, metod własnego rozwoju. Poza tym ma tak, że jak się angażuje w jakieś działania to na 150% ;) 

Mamy podobną energię, więc za każdym razem  nasze spotkania są bardzo dynamiczne. I nie inaczej było w trakcie spaceru :) Mimo mrozu i zimna energicznie spacerowałyśmy po Starówce, Barbakanie i Trakcie Królewskim. A. mówiła, że jej synek jest teraz na etapie zadawania "dziwnych"/"trudnych" pytań i ona stara mu się to jakoś wytłumaczyć. Śmiała się, że po ostatnim wykładzie w ramach odpowiedzi na pyt. pt.Dlaczego mamy dwie nogi?, J. już nie będzie chciał jej słuchać więcej ;) 

Zawsze słucham z podziwem jak A. opowiada o wychowywaniu swoich obu dzieciaków. Jest fanką wychowania w duchu Porozumienia bez przemocy, co czasami bywa, jak sama mówi, dużym wyzwaniem ;) Ale myślę, że A. jest przykładem szukającego rodzica (takiego, który chce znaleźć najlepsze drogi do wychowania, z korzyścią dla dzieci) i nie idącego na łatwiznę. To jest moim zdaniem godne podziwu i przyklaskiwania. Bo myślę, że niewielu takich rodziców spotykam w swoim otoczeniu. 

W trakcie spaceru rozmawiałyśmy również o naszych projektach i tego, że nie starcza nam czasami doby na ogarnięcie tego wszystkiego ;) A. opowiadała mi, że zaczęła już nagrywać swoje przemyślenia na dyktafon, bo nie jest w stanie pisać codziennie bloga, do którego jest zobligowana przez certyfikację, którą teraz robi. A. też powiedziała mi w trakcie spaceru , że dziękuję mi za to, że rozbudziłam w niej miłość do opery i że dzięki mnie odkryła nowy, fascynujący świat. 

Ach...mogłybyśmy dalej spacerować i rozmawiać, ale A. już musiała wracać do swoich dzieciaków. 

A. -bardzo Tobie dziękuję za ten energetyczny i osobiście inspirujący spacer. A kompromisy z samą sobą zamieniamy na bycie za sobą :)  











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz